Co ja tutaj w ogóle robię? Ludzie trącają mnie łokciami
niczym niepotrzebny bagaż, posyłają nienawistne spojrzenia, jakbym powinna
żałować, że miałam czelność się kiedyś urodzić. Tyle wyczytałam o tym miejscu-
że jest dzikie, nieokiełznane, pełne skrajności i nieprzewidywalne. Że jest
piękne i zapierające dech w piersiach. Że pełno tu śniegu, że temperatury
spadają tutaj nawet do minus pięćdziesięciu stopni Celsjusza, że powinnam
zabrać ciepły szalik, czapkę i rękawiczki. Dostałam mnóstwo wskazówek dotyczących
nowego miejsca, oprócz tej jednej, najważniejszej. Bo nikt nie raczył mi
powiedzieć, że ludzie w Rosji są tacy jak kraj, w którym mieszkają- zimni.
- Uważaj jak leziesz!- wydarła się na mnie starsza kobieta
po pięćdziesiątce w różowym kapeluszu, trzymająca białego pudla pod ręką.
Widocznie wszystkie dobrotliwe babcie już lata temu wyemigrowały do Polski.
Mruknęłam tylko ciche „przepraszam” i pociągnęłam obdartą walizkę na kółkach za
sobą. Jak rosyjski mógł mi się wydawać melodyjny? Teraz cokolwiek wypowiedziane
w tym języku brzmiało jak wiązanka oszczerstw. Autobusem dojechałam pod halę,
gdzie trenowała rosyjska reprezentacja. Kiedy postawiłam stopę na obcej ziemi,
dopadało mnie mnóstwo wątpliwości. Nie mogłam zostać w Polsce? Czy praca w
AZS-ie Olsztyn nie dawała mi satysfakcji? Głupia, chciałam zwiedzać świat,
podróżować. Co mi strzeliło do głowy? Gdy otwierałam drzwi do moskiewskiej hali
sportowej, przed nosem przemknął mi jakiś dwumetrowy pajac, który machnięciem
swojej torby wytrącił wszystkie walizy z moich rąk. Drzwi zamknęły się z
trzaskiem, a on mimo, że mnie widział, nie raczył nawet przeprosić. Posłał mi
tylko lekceważące spojrzenie i odwrócił się. Zaczęłam fukać niczym
rozzłoszczony kot, niedowierzając takiemu brakowi kultury. Zapamiętam sobie
tego rudobrodego wielkoluda!
- Wszystko w porządku?- zapytał ktoś z bardzo wysoka, a ja
uniosłam wzrok- zlokalizowanie oczu nieznajomego zajęło mi trochę więcej czasu
niż powinno. Tam gdzie powinna być twarz, znajdowała się dopiero klatka
piersiowa. Zadarłam głowę i mrużąc oczy przyjrzałam
się cudakowi. To chyba jakiś ichni Pałac Kultury. Wieżowiec pomachał mi wielką
dłonią przed oczami, a ja zamrugałam kilkakrotnie. „Już nigdy nie określę
siebie mianem ‘wysoka’”- obiecałam w duchu.
- Tak, w jak najlepszym- otrząsnęłam się z pierwszego szoku
i przypomniałam incydent sprzed chwili- Rosjanie nie są zbyt uczynni- dodałam,
gdy otwierał przede mną drzwi wejściowe. Schylił się, żeby nie uderzyć głową o
framugę.- To znaczy, większość Rosjan- poprawiłam się nieco zarumieniona, ale
mój nowy towarzysz najwyraźniej nie potraktował tego jako obrazy majestatu.
Dziarskim krokiem szedł korytarzem, a ja niczym piesek na smyczy truchtałam za
nim. Wszedł do windy, a ja w myślach zaczęłam go żałować z powodu tego
niebotycznego wzrostu. W jego skórze czułabym się jak Alicja w Krainie Czarów,
zwiększona do niemożliwych rozmiarów. Podreptałam za nim, przy okazji spoglądając
na nasze odbicie w lustrze. Wyglądałam jak mała dziewczynka!
- Jestem Dmitrij- wyciągnął swoją wielką łapę, a moja drobna
dłoń utonęła w tym przyjaznym uścisku.
- Emila- przedstawiłam się i spojrzałam na zegarek. Za pięć
minut powinnam być pod halą. Może nowo poznany Dmitrij mnie tam zaprowadzi.
- Właściwie, to co cię tu sprowadza? Po typie urody
wnioskuję, że raczej nie jesteś stąd…- błysnął przyjaznym uśmiechem, a ja
ponownie spojrzałam w lustro. Kruczoczarne loki sięgające do połowy pleców,
ogromne, brązowe oczy, duże usta i dość ciemna karnacja… Rzeczywiście nie
wyglądałam na rodowitą Rosjankę, nawet w Polsce starsze panie patrzyły na mnie
jak na ufoludka.
- Jestem z Polski, Ale mam włoskie korzenie. Będę nowym
fizjoterapeutą w reprezentacji.- wytłumaczyłam, nadmiernie gestykulując. Dmitrij
spojrzał na moje dłonie nieco zdziwiony. Chyba i tego nawyku będę musiała się
wyzbyć- Rosjanie byli bardzo powściągliwi w gestach.
- W takim razie masz już pierwszego znajomego!- oznajmił
radośnie, a ja uniosłam brwi ze zdziwienia.- Jestem środkowym w drużynie-
odparł, a ja miałam ochotę pacnąć się w czoło- z takimi warunkami fizycznymi
pozycja libero była faktycznie raczej nieosiągalna. Uśmiechnęłam się tylko w
odpowiedzi i wraz z nim wyszłam z windy. Gdy otworzył drzwi na salę, aż zaparło
mi dech z wrażenia- była ogromna! Zawodnicy rozgrzewali się przed treningiem, a
ja znowu poczułam się abstrakcyjnie mała.
- Patrzcie kogo wam przyprowadziłem!- wykrzyknął wesoło
Dima, a kilkanaście głów zwróciło się w naszą stronę.
- Privet!- pomachałam wszystkim, a odpowiedziały mi obojętne
spojrzenia.
- To Emilia, będzie naszą nową fizjoterapeutką- dodał
środkowy, chcąc najwyraźniej nieco rozbudzić swoich kolegów z drużyny. Kilka
osób kiwnęło niemrawo w moją stronę, a ja westchnęłam cicho z rezygnacją.
Odnotować w dzienniku: Rosjanie nie są gościnni.
- Mieli bardzo dobry kontakt z poprzednim fizjoterapeutą.
Poza tym, są chyba trochę zdziwieni, że jesteś kobietą.- szepnął mi na ucho mój
prywatny Pałac Kultury, a ja przygryzłam dolną wargę. Kolejny punkt do
zapamiętania: Rosjanie nie lubią zmian. I kobiet.
- Jest gdzieś tutaj trener?- zapytałam, a Dmitrij wskazał mi
róg hali. Przy stole siedziała grupka odzianych w sportowe dresy mężczyzn,
wśród nich Andriej Woronkow. Głośno wypuściłam powietrze z płuc i ruszyłam na
drugi koniec pomieszczenia.
- Dzień dobry!- podniosłam głos, gdy nikt nie zwrócił na moją
postać uwagi. Pięciu mężczyzn było pogrążonych w wpatrywaniu się w ekran
jakiegoś małego urządzenia. Czyżby to było PSP?! Trener Woronkow zerwał się w miejsca, z
impetem wepchnął do ręki jednego ze swoich pracowników tajemnicze urządzenie i
przygładził rozrzedzone, siwe włosy.
- A pani to pewnie Emilia Coletti!- zreflektował się i
uścisnął moją dłoń- typowo po kierowniczemu, bez zbędnych ceregieli.- To Sasza,
główny fizjoterapeuta reprezentacji. Pokaże pani gabinet i zapozna z drużyną-
zza pleców trenera wyjrzał zbliżający się do trzydziestki niebieskooki blondyn
o ciepłym uśmiechu.- A my zaczynamy trening! Klasnął w dłonie i przybrał surowy
wyraz twarzy. Gdy podążyłam za Saszą usłyszałam zdenerwowanego Woronkowa, który
pytał, czy wynik gry się zapisał.
- Nie macie tutaj za wesoło…- zagaiłam, gdy Aleksandr
przygotowywał herbatę. Siedziałam na kozetce w gabinecie, podczas gdy on
krzątał się po pokoju w poszukiwaniu naczyń.
- Kiedy rok temu dostałem pracę tutaj to byłem przerażony.
Ludzie byli tacy…
- Zimni?- podpowiedziałam, odbierając od niego kubek z
gorącym napojem.
- Dokładnie! W Petersburgu, skąd pochodzę, jest zupełnie
inaczej. Kiedy na przykład ktoś wpadnie na ciebie to przeprasza, a tutaj
zachowują się jakby to była twoja wina! Mimo tego, że to wciąż Rosja, to czuję
się, jakby byli z innego świata…- powiedział, a ja parsknęłam śmiechem.
- Miałam już kilka takich sytuacji- westchnęłam, mieszając
płyn srebrną łyżeczką.
- Ale do tego trzeba się przyzwyczaić. Rosjanie nie
przepadają za zmianami. Ja mam Duńskie korzenie i tam, skąd pochodzę wszyscy są dla siebie
mili. Może to przez całoroczny mróz są tacy oziębli?- zastanowił się, upijając
nieco herbaty.- Niedługo zaczną traktować cię jak swoją, zobaczysz!-
przekonywał mnie, na co odpowiedziałam uśmiechem. Nie liczyłam na to, że to
nastąpi w najbliższym czasie…
________________________________________________________________
Cześć! :) Nie wiem, czy już mnie znacie, czy może trafiliście na tego bloga absolutnie przypadkiem, a moja ogromna sława jeszcze do Was nie dotarła... Czas najwyższy! :) W internecie możecie spotkać mnie pod pseudonimem "Chimera", bo gdy byłam młodsza, to taki sobie wymyśliłam i tak już zostało. Piszę opowiadania o siatkówce (okej, na razie napisałam tylko jedno, a tak mi się to spodobało, że stworzyłam nowego bloga. Do mojej pierwszej historii zapraszam o tu.) Tutaj akcja dzieje się w Rosji, bo ostatnimi czasy ogromnie zafascynowała mnie kultura tego kraju, a rosyjską reprezentację bardzo lubię, więc uznałam, że to temat dla mnie. Starałam się zrobić to wszystko w dość zabawny sposób, tak jak ja lubię, żeby ta cała historia była w stu procentach ode mnie. Jest trochę o uprzedzeniach, o przełamywaniu barier, o stereotypach, o przyjaźni, o problemach, a może i trochę o miłości? Sama jeszcze nie wiem, mam ogólny zarys opowiadania, ale zawsze coś może się zmienić. Jeśli zainteresowała Cię pierwsza część (co prawda trochę marna- bardzo nie lubię rozpoczynać bloga, stąpam wtedy po bardzo cienkiej linii: po jednej stronie próg akceptowalności, a po drugiej istna tragedia :)) i chcesz być informowany/a o nowych rozdziałach, to pisz do mnie na GG: 13775260 lub po prostu podaj swój blog w komentarzu w zakładce "Informowani", którą postaram się szybko stworzyć :)
Aby rozkręcić nieco biznes, następny rozdział wstawię, gdy pojawi się 12 komentarzy :)
Całusy! :*
Mi tam się bardzo podoba;) Na pewno będę;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;*
Kolejne Twoje opowiadanie :))
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będzie tak samo fajne jak to poprzednie, które lubiłam bardzo. Zapowiada się bardzo ciekawie, jak tak czytałam tego posta to wyobraziłam sobie, że u nas śnieg pada, lecz gdy skończyłam "bańka mydlana pękła" i śniegu nie było :P
Czekam na kolejny :)))
Buziaki :*
Wesołych świąt :*
Jak już wcześniej pisałam, chętnie będę czytała :)
OdpowiedzUsuńNo chociaż Dmitrij, jeden jedyny Pałac Kultury przyjął ją jakoś 'cieplej'. I Aleksandr następny. Chociaż ta dwójka. Na razie starczy. Potem będzie lepiej i jestem w stanie w to nawet bardziej niż bardzo uwierzyć. Jakoś krótko mi to dzisiaj wyszło. Może dlatego, że jestem chora. Spokojnie, jak wyzdrowieję to się rozkręcę i będziesz czytała epopeje. buziaki :*
OdpowiedzUsuńFajnie się zaczyna to opowiadanie ,czekam na nn .
OdpowiedzUsuńno to jest nowy projekt, i widzę, że zapowiada się równie interesująco jak poprzednie opowiadanie:)
OdpowiedzUsuńcóż, na teraz tyle ode mnie, a propos informowania- abyś miała łatwiej, zaraz napiszę do Ciebie przez GG, możesz mnie tam informować;)
Znam to, mi też ciężko rozpoczynać nowe opowiadanie. Ale Tobie to wyszło bardzo dobrze. :D
OdpowiedzUsuńTen blog jest wprost idealny na zimowe dni. ;)
Mam nadzieję, że Emila odnajdzie się w Rosji. I że przekonasz mnie do tego kraju. :D
Pozdrawiam. :)
Twoje następne opowiadanie, a ja po raz kolejny bez pamięci zakochałam :D faktycznie początki są zawsze najtrudniejsze ale Tobie akurat się udało. Czekam z niecierpliwością na następną notkę bo chce wiedzieć co dalej O.O Od razu polubiłam "ichni Pałac Kultury" ; ) Ogólnie czekam na następne...jak już wspomniałam - z niecierpliwością :D
OdpowiedzUsuńjeju jak fajnie się zaczyna, czekam na następny =D
OdpowiedzUsuńfajnie, że akcja rozgrywa się w Rosji
No chyba jestem w niebie! Nareszcie znalazłam coś o rosyjskich siatkarzach. Wcześniej czytałam tylko dwa i ani jednego więcej. A przecież rosyjscy siatkarze są cudowni. <3
OdpowiedzUsuńDimka oczywiście ten najmilszy, no bo jak inaczej? W sumie, nie ma co się dziwić, przecież on taki jest. Naprawdę z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i możesz być pewna, że zagoszczę tu na długo. Pozdrawiam i życzę weny! ♥
z jakiej jestes miejscowosci? Bo na profilu u cb widzialam, ze jestes z kujawsko-pomorskiego, a ja tez stad jestem :)
OdpowiedzUsuńz małego miasta na L, jakieś 20 km drogi od Włocławka :D Jeśli coś Ci to mówi, to napisz do mnie na oliver.mcblaier@gmail.com , bo nie chcę się "ujawniać" na blogach :D
UsuńNapiszę, jak wejdę na kompa :) daleko mieszkasz :)
OdpowiedzUsuńPS. 13 komentarzy-dodasz rozdział? :D