Ceremonia dekoracji była naprawdę wzruszająca, chociaż to
polski hymn wolałabym słyszeć na hali. Polacy jednak byli w tej wielkiej
trójcy, dali z siebie wszystko i wyeliminowali kilka drużyn, które zdecydowanie
liczyły się w walce o medale. Z rozczuleniem patrzyłam, jak Werbow powstrzymuje
łzy wzruszenia, a Dima chce przytulać każdego, kto się nawinie. Nawet na twarzy
Apalikova w niektórych chwilach dostrzegalny jest półuśmiech.
W autokarze zawodnicy zrobili sobie dyskotekę z rosyjskimi
hitami, a ja miałam ochotę przeczekać to w jakimś tunelu z zatyczkami w uszach-
grali wspaniale, ale do śpiewania talentu wcale nie mieli. Gdy wróciliśmy do
hotelu, przez kilkanaście minut w korytarzu toczyły się głośne rozmowy, lecz
później wszystko nagle ucichło. Umówiliśmy się na celebracyjną imprezę, czyżby
zapomnieli mnie zabrać?! Dokończyłam robić wieczorowy makijaż i po raz ostatni
pociągnęłam usta szminką. Na tę okazję wybrałam wysokie obcasy i czarną
sukienkę do połowy uda, zapinaną z przodu srebrnym zamkiem. Włosy zostawiłam
rozpuszczone. Zaniepokojona wyjrzałam przez okno- autokar stał na swoim
miejscu, ale mogli przecież iść na pieszo- w Katowicach klubów mnóstwo. Gdy
odkleiłam nos od szyby, odezwało się cichutkie pukanie.
- Proszę!- krzyknęłam, a drzwi otworzyły się z jękiem
protestu. A za nimi, dwunastu chłopa w równiusieńkim rządku, w garniturach, pod
krawatem, wszyscy trzymający w zębach czerwoną różę.
- Czy można prosić panienkę na bal?- odezwał się pierwszy w
rzędzie Sivozhelez, wręczając mi kwiatek. Kiwnęłam z uśmiechem głową i
chwyciłam jego wyciągniętą dłoń. A potem zaczęła się prawdziwa zabawa.
- Ile tu gwiazd…- zachwycał się leżący na trawie Pawłow.
Właściwie, to wszyscy leżeliśmy na ziemi, prawie stykając się głowami. Noc była
sucha i ciepła, a na niebie rzeczywiście migotało tysiące srebrnych punkcików-
sama nie wiedziałam, czy są prawdziwe, czy to po prostu lasery z licznych
klubów błyskają po oczach. Werbow uniósł
ręce i próbował schwycić którąś z nich. A mówiłam- chłopaki, nie mieszajcie
drinków! Mnie też szumiało trochę w głowie, bo picie z Ruskami to nie
przelewki…
- O czym tak myślisz?- odezwał się Sivozhelez, odwracając
głowę w moją stronę.
- Szacuję ilość wypitego alkoholu - odparłam, a mój głos
brzmiał jakoś dziwnie niewyraźnie. Chyba tego było trochę więcej niż cztery
kieliszki…
- Założę się, że jutro nie będą pamiętali z jakiego powodu
świętowali!- zaśmiał się cicho, a ja zmarszczyłam brwi.
- A ty będziesz pamiętał?
- Jestem Rosjaninem, mam mocną głowę- powiedział, jakby to
miało wszystko wyjaśnić.
- Więc w tej rozmowie tylko ja jestem totalnie zalana?-
wybełkotałam, czując niemalże jak alkohol roztacza się we krwi. Kilkakrotnie
zamrugałam. Przecież nie mogę teraz stracić filmu!
- Tak, chyba tak- przyznał, a w oddali rozległ się dźwięk
syren policyjnych. Dmitrij poderwał się z ziemi jak oparzony i z wrzaskiem „nas
nie dogoniat!” zaczął uciekać w stronę hotelu. Reszta towarzystwa parsknęła
śmiechem, lecz po chwili wszyscy zdaliśmy sobie sprawę, że chłopak pobiegł w
złym kierunku i musimy go odprowadzić do pokoju. Evgeny otrzepał spodnie i
wyciągnął rękę.
- Chodź, musimy go odstawić do łóżka, zanim zrobi coś
głupiego.
I tak biegliśmy przez pół Katowic, chociaż „bieg” przy
takiej ilości promili jaką mieliśmy w organizmie, to zdecydowanie zbyt duże
słowo. A Muserski za cholerę nie chciał dać się dogonić, tak jak obiecał. Poza
tym, znał chyba cały repertuar zespołu TATU, którym od dwudziestu minut nieprzerwanie
katował nas, jak i zapewne jakąś połowę mieszkańców miasta. W końcu Dima
zatrzymał się i chwycił za serce. Oparł się o pobliskie drzewo i spojrzał na
nas nieprzytomnym wzrokiem.
- To wy! A ja uciekałem, byłem pewien, że straż miejska…-
wytłumaczył, a ja niemalże usłyszałam, jak Apalikov zgrzyta zębami ze złości.
- Przecież wołaliśmy!- zauważył zasapany Żylin, lecz środkowy
machnął ręką.
- Myślałem, że to podstęp…- tłumaczył się, a Werbow złapał
się za głowę. Pawłow, Apalikov i Michajłow zabrali się za podnoszenie
uciekiniera. Uniosłam dłoń do góry w celu poprawienia opadających na czoło włosów,
lecz ręka wydała mi się jakaś dziwnie ciężka. Spojrzałam na Sivozhelza i… I to
by było na tyle z tego pamiętnego wieczoru- potem była już totalna czarna
dziura.
***
- Czy ty…- zapytała,
zdziwiona patrząc na nasze splecione dłonie.
- Myślałem, że to ty mnie
trzymasz- skłamałem bez mrugnięcia okiem. Alkohol rzeczywiście dodawał trochę
pewności siebie. Ze zmieszanym uśmiechem puściła moją rękę i poprawiła włosy.
Chłopaki jakimś cudem dźwignęli Dmitrija i poczęli wlec go do hotelu. Nagle
zerwał się silny wiatr, a Mila wzdrygnęła się z zimna- była bez kurtki, na jej
ramionach pojawiła się gęsia skórka. Odruchowo zdjąłem marynarkę i nawet nie
myśląc o tym, co robię, nałożyłem ją na barki dziewczyny. Spojrzała na mnie
zdziwiona.
- Zmarzniesz!-
zauważyła, a ja z uśmiechem pokręciłem głową.
- Jestem z Rosji,
pamiętasz?- odparłem, mimo tego, że wiatr smagał mnie jak bicz po całym ciele.
Te słowa najwidoczniej nieco ją przekonały, bo wsunęła ręce w rękawy i
opatuliła się szczelniej kurtką.
Przez długi czas
oszukiwałem sam siebie- tak naprawdę, to zwróciłem na nią uwagę podczas naszego
pierwszego spotkania- byłem wtedy wściekły, nie dość że zaspałem na trening, to
jeszcze zostałem zrugany telefonicznie przez ojca za źle zagrany mecz. Była
olśniewająca, ale nie chciałem dłużej zawracać sobie nią głowy- przecież
widziałem ją tylko raz. A potem okazało się, że jest tym słynnym, nowym
fizjoterapeutą, o którym plotkowano już od kilku tygodni. Sam nie wiem, czemu
byłem dla niej taki opryskliwy. Chyba nie chciałem jej poznawać, chciałem
stworzyć sobie wyobrażenie o niej jako o tępej laluni, która dostała tę pracę
przez przypadek. Ale to była nieprawda- była piękna, mądra, a jak się odezwała,
to człowiek zapominał języka w gębie. I nie tylko przez to, że jej głos brzmiał
niesamowicie, słodko jak mleczna czekolada- potrafiła odpowiedzieć w taki
sposób, że nie można było znaleźć na to riposty. Zrobiłem najgorszą rzecz, jaką
mogłem- uznałem, że jeśli zeswatam ją z kimś innym, to sam sobie w końcu
odpuszczę. Błąd! Nigdy nie byłem bardziej zazdrosny, sam stworzyłem sobie
przeciwnika i to jeszcze takiego jak Matt! Kokieter, romantyk, pies na baby.
Zresztą, jakiego przeciwnika? Mila była z innej ligi, widziałem, jak ogląda się
za nią każdy facet na ulicy, a ona myśli, że to nic takiego. Ale nie mogłem się
z nią nie zaprzyjaźnić- musiałem mieć chociaż trochę ciepła, którym emanowała
na każdym kroku. Była jak wesoły duszek, zawsze gotowa podzielić się swoją
radością. A gdy już wpadło się w jej sidła, to nie sposób było się z nich
wydostać. A gdy ją dzisiaj zobaczyłem… Wyglądała jak anioł- już bez makijażu
była piękna, a teraz…
Byliśmy już na
miejscu. Maxim z Siergiejem wtoczyli Dmitrija na drugie piętro, a ja zostałem w
windzie sam z Emilą.
- Nie powinieneś
wysiadać?- zapytała półgłosem, patrząc na mnie zamglonym wzrokiem.
- Masz moją marynarkę-
odparłem, a ona pokiwała głową i zaczęła ją zdejmować.- Czekaj, przecież i tak
już jadę na górę- zatrzymałem ją ruchem dłoni. Znowu pokiwała głową- chyba była
naprawdę zmęczona i rzeczywiście trochę wstawiona. Trzęsącymi się dłońmi nie
mogła trafić kluczem do zamka.
- Daj, otworzę-
przekręciłem kluczyk i otworzyłem drzwi.
- Czuję się jak po
jakiś prochach- nie pamiętam kiedy ostatnio tyle wypiłam…- tłumaczyła mi się z
nieśmiałym uśmiechem, oddając mi marynarkę.
- Spokojnie, jutro
będzie gorzej- pocieszyłem, a jej śmiech rozbrzmiał jak tysiące dzwoneczków.
Spojrzała na mnie nieodgadnionym wzrokiem, a jej wielkie brązowe oczy stały się
nagle bardzo trzeźwe.
- Słodkich snów,
Mistrzu Świata- wspięła się na palce i delikatnie pocałowała mnie w policzek.
Nie zdążyłem nic odpowiedzieć, bo zamknęła mi drzwi przed nosem. Dotknąłem
miejsca, na którym został ślad czerwonej szminki i założyłem marynarkę- od jej
słodkich perfum aż zakręciło mi się w głowie. W odwrocie zderzyłem się ze
ścianą- ta dziewczyna robi naprawdę niesamowite wrażenie. Ale musiałem teraz o
tym zapomnieć. Mila była wspaniała, ale miała niestety jedną, wyraźną wadę-
nigdy nie zakocha się w kimś takim jak ja.
___________________________________________________________
PRZEPRASZAM! Już nigdy Was tak nie zaniedbam ze wstawianiem nowych rozdziałów. Po prostu tracę jakoś motywację, czuję jakbym te części wstawiała dla siebie, mam wrażenie że to ja sama sobie wyświetlenia nabijam. Już nie będę taka, nie chcę stracić tej garstki czytelników, która mi została- w większej mierze przez moje lenistwo i brak czasu, ale... No, to w sumie moja wina. Ostatni rozdział dodałam, gdy rozpoczynała się bezpośrednia rywalizacja o Mistrzostwo Polski! To wydaje się jakby lata świetlne temu. Będę regularniejsza, obiecuję :)
Uwielbiam pisać notki z perspektywy faceta. Wiem, że oni pewnie wcale nie myślą w tak romantyczny i pompatyczny sposób, ale wylewam w te fragmenty cały dramatyzm, który chciałabym oddać w innej sytuacji.
Sivo i Mila, co wy na to? A co powiedzie na to, że (jeśli wytrwamy- ja z dodawaniem i Wy z czytaniem), to czeka nas jeszcze dziewięć rozdziałów i epilog, nad którym jeszcze pracuję. Jak na razie, tenże epilog ma 12 (słownie- DWANAŚCIE) stron. Nieźle, co? Mam nadzieję, że wytrwamy, bo naprawdę polubiłam tę historię i dlatego tak długo kończę, bo bardzo trudno jest mi ją zakończyć.
Widzimy się niedługo, obiecuję! :)
EDIT:
Wciąż zachęcam do pisania mejli (oliver.mcblaier@gmail.com) oraz wypełniania ankiety, która znajduje się po prawej stronie u góry, tuż pod liczbą wyświetleń. Kogo chciałybyście na bohatera kolejnego opowiadania? Do tego jeszcze mnóstwo czasu, ale wolę zacząć wcześniej, a nie mam pojęcia na co się zdecydować... :)
EDIT:
Wciąż zachęcam do pisania mejli (oliver.mcblaier@gmail.com) oraz wypełniania ankiety, która znajduje się po prawej stronie u góry, tuż pod liczbą wyświetleń. Kogo chciałybyście na bohatera kolejnego opowiadania? Do tego jeszcze mnóstwo czasu, ale wolę zacząć wcześniej, a nie mam pojęcia na co się zdecydować... :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCzyli jednak Sivo się zakochał. I czasami bawi mnie takie myślenie faceta, że jak kobieta jest piękna to się nie zakocha w kimś brzydszym (a Evgeny wcale taki zły nie jest) Nie wszystkie dziewczyny są płytkie ;) A Mila też coś tam do niego czuje, ale pewnie jeszcze o tym nie wie;>
OdpowiedzUsuńPozdrawiam xD
Świetne <3 uwielbiam czytać Twoje opowiadania, są wspaniałe ;) mam nadzieję, że po zakończeniu tego opowiadania, będzie następne ;>
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Jeeeejuuu jaram się! Jak ja chcę żeby Emilka i Evgeny byli razem :D świetny rozdział! wgl to hfdjfnrjdfg uwielbiam Cię za tego Siwożelca, no chyba pierwszy blog, w którym on jest bohaterem!
OdpowiedzUsuńŁołoło, z tym epilogiem to poszalałaś :D Oczywiście, że dotrwamy! :)
OdpowiedzUsuńBuziaki! :*
Słucham?!?! Piszesz dla siebie ?!?! No to teraz to pojechałaś :p żartuję, nie bij ;p Sivo i Mila oczywiście że tak ale znając cię z poprzedniego opowiadania to boję się że oni jednak nie będą razem. I proszę mi tu nie tracić motywacji bo czuję że w tej głowie nie jedno opowiadanie jeszcze siedzi a ja z chęcią będę je czytać... A to opowiadanie jest jednym z moich ulubionych :)
OdpowiedzUsuńojej jak romantycznie pod koniec się zrobiło <3
OdpowiedzUsuńbardzo mi się podoba rozdział :)
nie piszesz dla siebie!! piszesz dla tych kilku dziewczyn, które są i będą z tobą do końca w tym ja !!!
nie załamuj się :*
Pozdrawiam :*
taki romantyczny ten rozdział:)
OdpowiedzUsuńcóż, początkowo jakoś Mila i jakikolwiek Rosjanin- to mi się nie mieściło w głowie! ale teraz... moim zdaniem Mila i Sivozhelez pasują do siebie. ale jeszcze zobaczymy, z czym wyskoczysz, skoro zostało 10 rozdziałów (wraz z epilogiem)...
Wiesz, że jesteś genialna, a jeśli jeszcze nie to mówię: jesteś genialna :D końcówką kompletnie skradłaś moje serce <3 Sivozhelez taki romantyczny, że nie chcę mi się wierzyć, że to on, a jednak :) Czekam na następny ;) Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuń+ jeśli masz czas zapraszam na rozdział po długiej przerwie :)
12 stron ?! o mamuniu już nie mogę się doczekać ;3 kurde za każdym razem mam taki banan na twarzy jak to czytam, że aż ciężko mi go 'zdjąć' ;p Mila i Sivo ? Jak najbardziej tak ! Wstawiaj częściej ;c takie to wszystko było urocze, doprawdy :) pisz, pisz, pisz ! ;D a Sivo to przystojniak, ale nie taki oczywisty jak np Matt ;) ale też ciacho ;3 ściskam i całuję ! ;* ~Nadzieja
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że wena będzie łaskawa i nie będzie robić Ci psikusów . Niedawno dopiero zaczęłam czytać Twoje opowiadanie . Początkowo myślałam że będzie ono słabe ale z każdym kolejnym rozdziałem wciągam się coraz bardziej. Codziennie sprawdzam czy dodałaś coś nowego. Jest to pierwsze opowiadanie o tym siatkarzu ( nie wiem jak się pisze jego nazwisko ) . Życzę dużo weny i chęci . :) wiem jak to jest mieć wenę ale chęci brak. ~ K.
OdpowiedzUsuńEvgeny kurna chata! Weź się w garść! Jeśli Ci się dziewczyna podoba to ją zaproś na kolację, a nie myśl o tym, czy się zgodzi, czy nie! Takie zastanawianie się jest bez sensu, bo zawsze się znajdzie argumenty przeciwko. :)
OdpowiedzUsuńDzisiaj krótko, bo nie mam weny.. przepraszam. :**
Aww Sivy... Jak słodko :) to jedna Mila podobała mu się od samego początku. Bardzo chciałabym, żeby byli razem, tak do siebie pasują, jak nikt inny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)