piątek, 9 maja 2014

Czternaście

Obudziłam się z ogromnym bólem głowy i pustynią w gardle. Promienie słońca niemiłosiernie raziły mnie w oczy, a każde tyknięcie zegara było jak syrena alarmowa. Po trzydziestu sekundach pusta już butelka po dwulitrowej wodzie wylądowała na podłodze. Tępy ból dosłownie rozrywał mi czaszkę. Półprzytomnym wzrokiem spojrzałam na zegarek. Wpół do dziesiątej. Jasna cholera, spóźniłam się na śniadanie! W łazience opłukałam twarz zimną wodą i ubrałam się w coś, co idealnie odzwierciedlało mój nastrój- wyciągniętą, starą bluzę i spodnie od dresu. Przed zamknięciem drzwi wyjrzałam przez okno. Słońce i brak śniegu, czyli wciąż Polska. Nie był to też widok na kasyno, więc nie Las Vegas. Kamień z serca. Zeszłam na stołówkę i ze zmarszczonym czołem wpatrywałam się w jedyną samotną osóbkę siedzącą na końcu pomieszczenia.
- Cześć!- wydarł się, a ja odruchowo złapałam się za głowę.
- Ciszej!- zganiłam go głosem sześćdziesięcioletniego nałogowego palacza.
-No tak, kac- zreflektował się z uśmiechem, po czym udał, że zamyka buzię na kłódkę, a potem wyrzuca klucz.
- Gdzie reszta?- spytałam, rozglądając się dookoła. Poza naszą dwójką stołówka była wymarła.
- Mówiłem ci, że będą zdychali- odparł, ze stoickim spokojem smarując kanapkę masłem.
- Więc wszyscy jeszcze śpią?- zapytałam zazdrośnie, a Sivozhelez kiwnął głową. Wzięłam talerz i usiadłam naprzeciwko niego.- Mam w głowie totalną czarną dziurę- wyznałam, mieszając kawę w filiżance. Zdawało mi się, że przez twarz Rudobrodego przebiegł cień.
- A kiedy urwał ci się film?- zainteresował się, podsuwając mi cukier. Cholera, tyle mieszania na marne!
- Ostatnie co pamiętam to złapanie Dmitrija- przyznałam, nieco zawstydzona- a potem to już absolutna pustka. A ty pamiętasz wszystko?
- Tak, właściwie to całkiem dokładnie- odparł, błądząc wzrokiem gdzieś wysoko nad moją głową.
- Mógłbyś mi powiedzieć, co było dalej? Nie zrobiłam chyba nic głupiego?- dopytywałam się, a na ustach Evgeny’ego pojawił się nikły uśmiech.
- Chłopaki zataszczyli Dimę do pokoju, a reszta wróciła do siebie- odpowiedział zdawkowo. Jedliśmy w zupełnej ciszy, a ja wciąż próbowałam sobie przypomnieć resztę wczorajszego wieczoru. Po kilkunastu minutach na stołówkę „wkulali się” niemrawo Werbow, Pawłow i wspomniany wcześniej w rozmowie Dmitrij.
- Nas nie dogoniat!- zaśpiewał Sivozhelez na jego widok, a ja ze śmiechu prawie wyplułam całą kawę z powrotem do kubka. Muserski spojrzał na niego złowrogo i usiadł koło mnie ze zbolałą miną.
- Widzę, że nie tylko ja przeżywam skutki wczorajszego wieczoru- zagaiłam, odkładając łyżeczkę na talerz. Aleksjej z jękiem zatkał sobie uszy.
- Nieźle nas spiłaś…- przyznał Pawłow.
- Ja?- zdziwiłam się
- No tak, polskich klubów się zachciało! Już nigdy nie zaufam nikomu, kto zaproponuje mi „wściekłe psy”- sama nazwa drinka jest już cholernie podejrzana…
- Trzeba było nie pić sześciu kolejek w trzy minuty…- mruknął Werbow, a Nikolaj napuszył się
- Byłem szczęśliwy, dobra? Szkoda, że dzisiaj umieram…
- To może spacer?- rzucił Evgeny, a skacowane spojrzenia przekrwionych oczu w ogóle nie zgasiły jego zapału.- Spacer jest najlepszy na kaca- dodał, poruszając zachęcająco brwiami.
- A ja słyszałem, że sen…- odparł ziewający Dmitrij.
- Albo więcej wódki- dorzuciłam swoje trzy grosze, a odpowiedziały mi jęki obrzydzenia- kadra chyba już nie będzie miała ochoty na alkohol aż do następnych mistrzostw.
- Ale ja poważnie mówię!- jęczał Rudobrody- Spacer dobrze wam zrobi, pijackie bestie.
- Nie każdy urodził się z łbem ze stali- mruknęłam, bez celu przesypując sól na talerzu.- I wszystko pamiętasz!- warknęłam z wyrzutem, bardziej zła na siebie za tę nieodpowiedzialność- bo jak można nie pamiętać rzeczy, które robiło się poprzedniego wieczoru?
- Spacer.- oznajmił stanowczo.
- Ja odpadam…- bąknął Dima, a za nim swoje wahanie dorzucili dwaj pozostali.
- Mila?- Evgeny popatrzył na mnie tymi swoimi smutnymi na zawołanie, brązowymi oczami. Przecież nie mogłam odmówić.
- Za godzinę przyjdź mnie obudzić- westchnęłam i z ociąganiem podniosłam się z miejsca. Trzeba wykorzystać te sześćdziesiąt minut wolności…
Kwadrans później obudziły mnie jęki i namowy pewnego upierdliwego Rosjanina.
- Przecież dopiero zasnęłam, daj mi spokój!- burknęłam niewyraźnie w poduszkę.
- No wstawaj, już pierwsza!- męczył, ciągnąc mnie za ręce. Wyrwałam mu się i skuliłam pod kołdrą.- Zacznę cię łaskotać!- zagroził, a ja prychnęłam.
- Nie rusza mnie to.
- Poważnie mówię!
- A ja poważnie mam to gdzieś.- warknęłam i odzyskałam skrawek pościeli, który próbował mi zabrać.- Zresztą, nie mam łaskotek.
- Na pewno?- spytał i wbił mi palce między żebra.
- Na pewno.- odparłam przez zaciśnięte zęby.- Spadaj już, chcę spać!- jęknęłam płaczliwie, zasłaniając głowę poduszką.
- Obiecałaś mi spacer.- mruknął obrażony
- Idź z Maximem.
- Maxim śpi.
- Ja też, ty egoistyczny dupku!
- Obiecałaś.- szepnął z naciskiem, a ja zezłoszczona otworzyłam jedno oko.
- Jaka z ciebie męczybuła! Dobra już dobra, pójdę. Zadowolony?- westchnęłam i podniosłam się z łóżka.
- Bardzo- przyznał z uśmiechem i zabrał mi kołdrę zanim zdążyłam się zorientować.
- Nienawidzę cię!- syknęłam, na co on uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- A ja ciebie to nawet lubię.

Dzień był całkiem miły, chociaż słońce świeciło zdecydowanie zbyt mocno. Chyba przyzwyczaiłam się do rosyjskich mrozów i wrzesień z piętnastoma stopniami na plusie był jak wakacje w tropikach.
- Słońce mnie razi!- jęknęłam z wyrzutem, a Evgeny prychnął.
- Jesteś strasznie marudna, gdy masz kaca.
- To dlatego nigdy nie piję- mruknęłam, mrużąc oczy. Przez kilka minut przemierzaliśmy katowickie uliczki w zupełnej ciszy.
- Więc, kiedy przeprowadzasz się do Kazania?- zapytał, a ja miałam ochotę pacnąć się w czoło. No tak, Kazań. Przecież muszę zorganizować sobie transport.
- Nie wiem, na razie zostanę tutaj, jutro złapię pociąg do Olsztyna i spotkam się z rodziną- odparłam, rozpinając bluzę. Było naprawdę ciepło!
- Czyli widzimy się w październiku?
- Tak właściwie, to już jutro jest październik- zauważyłam, a Rudobrody pokiwał głową ze zdziwieniem- też stracił rachubę czasu podczas turnieju.- Prawdopodobnie spotkamy się za jakieś dwa tygodnie. Będę tęskniła za resztą!- westchnęłam.
- Trochę nas tam będzie! Maxim, Aleksjej, Apalikov, Anderson i ja… To już pięć osób, które znasz, więc nie musisz za nimi tęsknić. Poza tym, koniecznie musisz poznać Wołkowa, Babiczewa i Kobzara- trzy pozytywne duchy drużyny. A trener, Alekno, to naprawdę świetny szkoleniowiec, chociaż bardzo wymagający. Po kontuzji wraca do nas też Polak, Łukasz Żygadło- na pewno się dogadacie, w końcu jesteście z tego samego kraju!- przekonywał, a ja zaczynałam dostrzegać coraz więcej pozytywnych aspektów tej nowej sytuacji. Nie lubiłam zmian- dobrze było zawsze tak, jak było i nigdy nie chciałam, żeby było inaczej.
- Czy znowu będę jedyną kobietą w sztabie?- zapytałam, chociaż chyba znałam już odpowiedź- Rosjanie nie lubili wprowadzać innowacji tak samo jak ja.
- Tak…- odpowiedział z ociąganiem Sivozhelez- Ale teraz przecież dałaś radę, prawda?
- Jeśli Zenit zgotuje mi tak samo miłe przywitanie jak reprezentacja, to na pewno będzie super- prychnęłam, przypominając sobie te lodowate i nieprzyjazne spojrzenia pierwszego dnia w Moskwie.
- Na sto procent będzie inaczej- odparł zawstydzony, bo to przecież on przyjął mnie „najcieplej” ze wszystkich.
- Gdzie tak właściwie idziemy?- zmieniłam temat, chcąc odciążyć chłopaka od poczucia winy- jego wcześniejsze zachowanie najwidoczniej bardzo go męczyło.
- Co sobie pomyślałaś, gdy tak okropnie cię przyjąłem?- rzucił, zupełnie ignorując moje pytanie. Zastanowiłam się przez chwilę.
- W pewnym momencie miałam ochotę nawet zrezygnować…- wyznałam, szperając w zakamarkach pamięci- ale potem, to już tylko chciałam dać ci do wiwatu- zaśmiałam się, a Evgeny mi zawtórował.
- Przepraszam za tego poprzedniego siebie- oznajmił, a ja pokręciłam głową.
- Zahartowałeś mnie! Nikt nigdy wcześniej w takim stopniu nie działał mi na nerwy.

- I vice versa!- wytknął, a ja wzruszyłam ramionami. Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie!
_______________________________________________

Cześć! :) Nie wiecie, jak napisać rozdział o niczym? Wzorujcie się na powyższym, bo tutaj się TOTALNIE NIC NIE DZIEJE. Następny postaram się wstawić już niedługo, żebyście miały jednak trochę rozrywki przy czytaniu, bo ten dzisiejszy wątek jest nudniejszy niż poranna owsianka. 
I tak, wiem że Łukasz Żygadło wcale nie wraca do Kazania. W mojej wersji jednak tu jest i będzie, mam nadzieję, że żadna się nie obrazi :D 

Widziałyście ankietę z boku? Ja naprawdę nie wiem, kto ma być bohaterem następnego opowiadania. Dzisiaj słuchając Myslovitz (do którego wróciłam po 2 latach chyba) nagle ogarnęła mnie fala natchnienia i mam pomysł. Nieobrobiony, bo to tylko lekki zarys, ale się zachwyciłam, bo wcześniej nie miałam żadnej koncepcji. Ale proszę Was, pomóżcie mi! W ankiecie jest tylko kilka nazwisk, które przyszły mi do głowy, ale tak naprawdę, to nie mam pojęcia, co zrobić. Upieracie się przy Żulienie, a dla mnie to jest taki typowy Francuzik i nie wiadomo jak jego osobowość obrobić. Kogo byście chciały? Tylko proszę, nie Polaka i nie z polskiej ligi- nie o to chodzi, że nie lubię. Po prostu pisząc o polskich sportowcach czuję się, jakbym im do życia wchodziła z butami i to mnie tak dręczy, że jest aż nie do zniesienia. Nie mogę pisać na co dzień o osobie, którą za tydzień mogę spotkać na ulicy! Rozumiecie mnie? :)
Więc proszę, podawajcie propozycje w komentarzach albo piszcie do mnie mejle (oliver.mcblaier@gmail.com). Możecie podać nawet 2 głównych bohaterów, byle by byli z innych państw. Taki mam już zamysł :D
Byłabym wdzięczna za pomoc :)
Buziaki i widzimy się niedługo! :*

Ah, i któraś z Was pod poprzednim rodziałem napisała, że Sivozhelez w sumie nie jest taki brzydki.
I ja mam do tego taki komentarz do tej całej sytuacji:
Dziewczyny, ja wiem, że on nie jest typowym ciachem. Ale dla mnie, jest po prostu moim osobistym ideałem.
I bije Andersona na głowę. A CO! :D

10 komentarzy:

  1. to chyba ja pisałam, że z niego jest po prostu nie do końca oczywiste ciacho ;p nie bierz żabojada ! ;d błagam Travicę !!!! ;D
    niestety muszę przyznać Ci rację, bo faktycznie nic się tu nie dzieje xdd ale rozumiem to, bo to zwykła przejściówka ;) czekam z niecierpliwością na następny, mam nadzieję że nie będę musiała długo czekać :) ściskam i całuję ;* ~Nadzieja

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Spokojnie, to ty piszesz i nic na siłę. Zresztą - gdy wyobraziłam sobie zcioraną Emilię zaraz z rana, w stanie śmierci klinicznej przez porannego kaca to nie mogłam się powstrzymać i na chwilę zaprzestałam czytania xD. Co do kolejnego opowiadania i bohaterów.. Ostatnio coś mnie wzięło na Argentyńczyków *O* Do tego stopnia, że sama zaczęłam coś pisać, bo na blogach mało jest o nich opowiadań. ( No i nie ostatnio mnie wzięło, tylko już z pół roku spokojnie trzyma i nie chce puścić ;> ). Także moja propozycja to Facundo Conte i Nicolas Uriarte.
    A co do Andersona. To ja nie widzę w nim nic ciekawego.. XD

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana, a nie mogłabyś napisać opowiadania o reprezentacji Brazylii? Fontelesie na przykład? :> (wiem, brzmi to głupie, ale od jakiegoś czasu mam świra na punkcie Fontelesa)
    Bo przeszukałam cały internet i nigdzie nie ma opowiadania o reprezentacji Brazylii.
    Jak znacie jakieś (o Brazylijczykach, nie polskich siatkarzach), to błagam, podrzućcie mi linka :).


    Btw, nie wiedziałam, ze jesteś taka młoda! Chryste Panie, ja mam 23 lata! Czuję się, jak stara babcia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówię wam, o Argentyńczykach i Włochach i Francuzach blogów jest mnóstwo! A o Brazylijczykach nikt nie pisze ;(.

      Usuń
  5. Niby teraz się nic nie dzieje ale za pewne w kolejnych rozdziałach się będzie działo i to dużo :D to Ty piszesz to opowiadanie i to Ty możesz wszystko co jest w świecie realnym odwrócić do góry nogami w świecie fikcyjnym ( Twoim cudownym opowiadaniu ) . Podobają mi się opowiadania, w których autor/ka kreują jak gdyby własną rzeczywistość np, pozostawiając zawodnika na kolejne sezony w jakimś klubie lub przenoszą go do innego, w którym nawet nie grał . Czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały . Pozdrawiam ~ K.
    Ps co do następnego opowiadania może duet Facu&Niko ? Lub Travica & Vettori ? :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział mimo niewiele się dzieje :) Popieram Cię, Sivozhelez jest lepszy niż Andersony, bo uroda amerykanina jest zbyt oczywista ;) Następne opowiadanie powiadasz? :) ostatnio zauroczyłam się w reprezentacji Francji, więc może o jakimś 'żabojadzie'? :D Pozdrawiam ;*

    PS Zapraszam serdecznie na 33 rozdział ;) http://po-prostu-kochaj-siatkowke.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. nic się nie dzieję, ale miło się czyta :) myślę, że wkrótce dasz nam wielką falę wydarzeń :P

    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Boziu! Kupiłaś mnie tym Rudym! I teraz będzie wojna, no chyba że się podzielisz? :D
    A tok poza tym, to wcale nie dzieje się nic. Dzieje się dużo! Mila poszła z Evgenym na spacer, a podczas niego rozpięła bluzkę! I jak tu mówić, że nic się nie dzieje?! Mogłaś jeszcze dopisać, że wzrok Rudego na chwilę zjechał z twarzy Emilii nieco niżej, ale dziewczyna nie zauważyła! xD Miałybyśmy pożywkę na długi czas! Ale ja sobie sama dodała, w końcu do czegoś muszę używać swojej wyobraźni, nie?
    Poza tym chwila szczerości na końcu rozdziału mnie rozczuliła. Rudy ją przeprosił! Jestem z niego dumna! I chyba zaraz uronię parę łez, bo naprawdę mnie tym wyznaniem wzruszył!
    I mam taką małą nadzieję, że w Kazaniu ją miło przyjmą i Anderson nie będzie za nią chodził jak pies z wywieszonym jęzorem! Bo jakoś go tutaj nie trawię. Przykro Ci Matt? Tak? A to przepraszam, bo mnie nie! :DD

    A co do bohatera następnego opowiadania to pewnie Ci nie pomogę zbyt bardzo, ale zarzucę Ci kilka nazwisk. Może akurat któreś spasuje?
    -No to na pierwszy ogień idzie Konstantin Cupković - polubiłam go, a tym sezonie wraca do Polski, więc jeszcze bardziej go lubię!
    -Druga propozycja to Aleksandar Atanasjevic (czy jakoś tak.. nie wiem, jak się pisze jego nazwisko xD) - choć jakoś nie widzę go w głównej roli.. Sama nie umiałabym o nim pisać. Taka prawda.
    -Może jakiś czarny charakter? Co powiesz na Matteo Martino? - nie lubię go jakoś zbytnio, ale jako 'ten zły' by się sprawdził! :)
    -Albo Ivan Zaytsev?? Dawaj Zająca! Przecież ja go uwielbiam! :D
    -Ogólnie polecam Ci siatkarzy z Lube, bo tam same fajne chłopaki są. Na przykład taki Jiri Kovar! Albo Dragan Stankovic!

    Okej koniec propozycji, bo coś czuję, ze bardziej namieszałam niż pomogłam. :)

    Pozdrawiam! :**
    PS. Zapraszam na nowy rozdział. http://lirycznedramatyczne.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja tez chce opowiadanie o Brazylijczykach. Nikt o nich nie pisze xD nie wiem czemu.
    Napisz opowiadanie o Brazylijczykach pliiiiiiiiiiiiiiissss

    OdpowiedzUsuń