niedziela, 9 lutego 2014

Pięć

Iran był doprawdy dziwnym miejscem. Przyjechaliśmy wczoraj na sparing z tutejszym zespołem, a już przy wyjściu z autobusu dostałam trzy propozycje małżeństwa oraz próbę przekupienia mnie „złotą kartą kredytową”. Dmitrij wyjaśnił mi, że Iran jako kraj jest zupełnie inny, ale w tych nielicznych miejscowościach turystycznych panują takie właśnie osobliwe zwyczaje. Poczułam się trochę jak na wakacjach w Turcji, gdzie sprzedawcy i miejscowi rozszarpywali mnie, abym zamieniła z nimi kilka słów. Irańczycy zadziwili mnie za to swoją niezwykłą gościnnością, a hotel był wprost zachwycający. Niestety nie zdążyłam nacieszyć się w pełni atrakcjami ośrodka, bo kadrę dopadła plaga kontuzji. Grankin miał problemy z kolanami, Apalikov z barkiem, a z kolei Werbow bardzo skarżył się na ból pleców. Woronkow przez cały tydzień chodził z zadumaną miną, chyba modląc się o to, aby kontuzje nie dopadły zespołu przed Ligą Światową albo co gorsze- tuż tuż przed Mistrzostwami Świata. Sasza nadal przebywał w Omsku i bawił się w najlepsze w najszczęśliwszego tatę na świecie, a na domiar złego główny lekarz został w Moskwie, bo dopadła go grypa.

Mecz się zaczyna, mimo faktu, że to spotkanie towarzyskie, to na hali zgromadziła się spora liczba kibiców. Nie spodziewałam się, że siatkówka w Iranie jest taka popularna! Szóstki wychodzą na boisko. W szeregach rosyjskich w pierwszym składzie na boisku pojawiają się: skupiony Grankin, dowcipkujący Musersky, Michajłow, który po zeszłorocznej kontuzji chyba przeżywał drugą młodość, jak zwykle radosny Werbow, naburmuszony Sivozhelez, Iljinych, (który w rzeczywistości wskoczył na miejsce niezbyt dobrze rozsławionego Spiridonova), a na ławce siedział już gotowy Apalikov, jako drugi środkowy. Szóstkami przeciwników nawet nie zawracałam sobie głowy, i tak nie zapamiętałabym żadnego z nazwisk. Goście rozprawili się z przeciwnikiem trzy do zera, a my szybko wróciliśmy do Moskwy. Trzy dni później odbył się kolejny sparing, tylko że już na naszym terenie. Wchodząc na salę podczas porannego treningu, zdziwionym wzrokiem spojrzałam na Sivozhelza.
- Co się gapisz?- warknął, wyciągając piłkę z koszyka.
- Hagrid dopominał się zwrotu brody?- zapytałam kpiąco, lustrując gładkie lico przyjmującego. Wyglądał… Inaczej. Chłopak prychnął w odpowiedzi i bez słowa podążył na zagrywkę. Wieczorem na halę przybyło naprawdę dużo osób, widocznie ostatnie sukcesy w tej dziedzinie nieco zachęciły Rosjan do przychodzenia na mecze siatkówki. Szóstki te same co ostatnio, lecz mecz toczy się zupełnie nie tak, jak trzeba. Goście doprowadzają do czwartego seta, a potem jest 23:24 dla Iranu i jeden z zawodników gości zmierzał na zagrywkę. Huknął potężnie, aczkolwiek Werbow przyjął dzielnie na trzeci metr. Grankin musiał się ostro nabiegać, posyłając te piłkę do Sivozhelza. Ten wyskoczył i mierząc się z podwójnym blokiem, uderzył idealnie w dziewiąty metr. Spadał chyba całą wieczność, a ja już wiedziałam, że coś będzie nie tak. Nogą nadepnął na buty środkowego drużyny przeciwnej, a jego stopa wykręciła się okropnie. Doszedł do mnie rozdzierający ryk, gdy przyjmujący opadł na ziemię i złapał się za kostkę. Cała hala zamarła w niemym oczekiwaniu. Nosz cholera jasna, lepszego momentu nie mógł sobie wybrać! Musiał zrobić z tego wielkie przedstawienie. Zerwałam się z miejsca i razem z resztą sztabu popędziłam na boisko. Z kwadratu dla rezerwowych nadbiegł Pawłow, który swoim silnym ramieniem przytrzymał utykającego kolegę. Rozejrzałam się zdenerwowana po sali. No tak, zupełnie zapomniałam, że byłam jedyną osobą, która w tym momencie może Evgeny’ego opatrzyć. Woronkow głową wskazał na najbliższy pokój medyczny. Kiwnęłam głową na znak, że zrozumiałam.
- Pomogę ci- zwróciłam się do przyjmującego, a ten spojrzał na mnie ze złością.
- Poradzę sobie- odparł z zaciśniętymi zębami, podtrzymując się na barkach Nikołaja.
- Wybacz, jakoś nagle wypadło mi z głowy, że jesteś idiotą- mruknęłam, prowadząc zawodników do gabinetu. Pawłow pomógł mu usiąść na kozetce, a ja posłałam mu pełne wdzięczności spojrzenie.
- Wielkie dzięki- uśmiechnęłam się
- Zawsze do usług!- zasalutował- Poza tym, jestem ci przecież coś winien.- dodał, puścił mi oczko i zamknął za sobą drzwi.
- Co on jest ci winien?- zainteresował się Sivozhelez.
- Nie twój interes- odparowałam- Kładź się- poinstruowałam, podsuwając dla siebie krzesło. Przyjmujący wreszcie się zamknął- co za ulga! Delikatnie chwyciłam kontuzjowaną nogę, a chłopak cicho syknął z bólu.
- Uważaj trochę!- burknął zezłoszczony. Zignorowałam go i znów poddałam się oględzinom chorej kostki.
- Skręcony staw skokowy, na szczęście niezbyt groźnie. Po meczu pojedziesz na prześwietlenie, żebyśmy mieli pewność. Musisz oszczędzać się przez jakiś tydzień, chyba że nie zależy ci na udziale w Lidze Światowej. Jeśli nie będziesz uważał, kontuzja się odnowi i wylecisz także z najbliższych mistrzostw. Jak adrenalina zejdzie zaczniesz odczuwać ból, a noga jeszcze bardziej spuchnie. Wtedy zgłoś się do mnie po coś przeciwbólowego- powiedziałam, a Sivozhelez skrzywił się.
- Wspaniale! I jeszcze na dodatek muszę siedzieć tutaj z tobą…- westchnął, a ja uniosłam brwi.
- Przez ciebie nie wiem, jaki jest wynik meczu! Zresztą, przecież nie muszę tutaj wcale siedzieć.- zauważyłam i ochoczo wstałam z miejsca.
- Zaczekaj!- wykrzyknął, a ja odwróciłam się do niego. Patrzył na mnie zmieszany, nie wiedząc chyba, co powiedzieć.
- Mogłabyś mi załatwić te przeciwbólowe. A zresztą, kłótnia jest chyba lepsza od godzinnego siedzenia w ciszy…- mruknął, a ja starałam się powstrzymać uśmiech.
- Skoro tak ładnie prosisz…- zironizowałam, sięgając do szafki po szklankę. Podałam mu rozpuszczoną w wodzie tabletkę i usiadłam na krześle.- Boli?
- Jak cholera- sapnął, kładąc się na łóżku i splótł ręce na karku. Wstawiłam jego szklankę do zlewu i nerwowo ułożyłam papiery.
- Tak właściwie, to skąd ty się tutaj wzięłaś?- zapytał ni stąd, ni zowąd Sivozhelez, a ja aż podskoczyłam na swoim miejscu.
- Wiesz, kilkanaście minut temu doznałeś kontuzji, a ja byłam jedyną osobą, która mogłaby…
- Nie o to mi chodzi!- przerwał mi- skąd wzięłaś się tutaj, w Rosji?- sprecyzował, a ja głośno wypuściłam powietrze z płuc. Skąd to nagłe zainteresowanie  moją osobą?
- To długa historia.- szepnęłam, wykazując nagłe zainteresowanie nitkami mojego czarnego golfu.
- Mamy czas- odparł, a ja spojrzałam na niego zdziwiona.
- Broda hamowała ci dopływ kultury, że teraz jesteś taki milutki?- mruknęłam, wyłamując palce.
- Chciałem być uprzejmy- warknął, znowu przybierając tę swoją pozę. Z wojowniczą miną gapił się w sufit. Przez chwilę słychać było tylko trzask wykręcanych stawów.
- Przed wyjazdem do Rosji pracowałam w olsztyńskim klubie, w Polsce- zaczęłam tak cicho, że prawie sama siebie nie słyszałam.- Miałam w tym mieście chłopaka, rodzinę i przyjaciół. A potem wszystko nagle się rozsypało i uznałam, że nic lepszego niż wyjazd do Moskwy mnie już w życiu nie spotka.- wyszeptałam, starając się brzmieć  hardo i skrócić całą historię swojego życia do minimum. W rzeczywistości ogromna gula pojawiła mi się w gardle, a w kącikach oczu zakręciły się łzy. Uporczywie wpatrywałam się we wzory na materiale swetra- nie odważyłam się podnieść wzroku. Nie lubimy się z Sivozhelzem, czemu w ogóle to wszystko powiedziałam? Dałam mu tylko nowy temat do licznych docinek.
- Niezbyt długa historia- zauważył, a ja parsknęłam histerycznym śmiechem. Nie mogłam się teraz rozpłakać!
- Zobaczę jaki wynik meczu- zerwałam się z krzesła i niczym tornado wybiegłam z pokoju. Zamknęłam drzwi z trzaskiem i osunęłam się na podłogę. Łzy popłynęły strumieniem po moich policzkach, a przed oczami stanęły sceny sprzed kilku miesięcy. Ta, gdy nakryłam Marcina z moją najlepszą przyjaciółką, ta, gdy straciłam stypendium  na studiach, oraz ta najgorsza, gdy okazało się, że mama chcąc wrócić do nas po dziesięciu latach, miała wypadek. I jedyne co mi po niej zostało to bransoletka ze znakiem nieskończoności oraz odziedziczony typ urody, którego zazdrościły mi wszystkie koleżanki. Ale zamiast tego wszystkiego, wolałabym mieć po prostu to, co one uważały za codzienność- chciałam mieć normalną, niebojącą się obowiązków matkę. A gdy wreszcie zmądrzała… To wszystko nagle trafił szlag. Usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi i z cichym szelestem siada koło mnie. Uniosłam zapłakane oczy i spojrzałam na Evgeny’ego.
- Idioto, miałeś się stamtąd nie ruszać!- jęknęłam żałośnie, znów zanosząc się spazmatycznym wrzaskiem. Im  bardziej próbowałam, tym płacz był trudniejszy do opanowania.
- Trzymaj- podał mi piękną, materiałową chusteczkę, misternie wyhaftowaną, zapewne ręcznie.
- Mam się wysmarkać w coś tak ładnego?- pisnęłam, zastanawiając się, skąd on w ogóle tę chustkę wziął.
- Rosjanie dbają o lasy i oszczędzają papier. Chociaż oczy wytrzyj, bo wyglądasz jak miś panda- poradził sucho, a ja z wahaniem przyjęłam prezent. Otarłam twarz, a na strzępie materiału zostały czarne smugi od tuszu do rzęs.
- Odkupię ci ją…- obiecałam, lecz on najwyraźniej nie przejął się zbytnio stanem podarunku. Patrzył na mnie nieprzeniknionym wzrokiem, jakby walczył sam ze sobą.
- Wiesz… Nie jesteś wcale aż taka zła, jak myślałem- wyznał z trudem, a ja uśmiechnęłam się przez łzy.
- Mówisz to tylko po to, żeby poprawić mi humor, co wyszło odrobinę nieudolnie. Odpowiem więc tylko, że ty nadal jesteś tak samo wkurzający jak na początku- skontrowałam, na co on… Zaśmiał się. Zmarszczyłam brwi i zapomniałam nawet o płaczu, tylko otworzyłam szerzej oczy ze zdziwienia. Śmiał się, bez cienia ironii czy zawiści, po prostu uśmiechnął się tak szeroko, że w jego prawym policzku dostrzegłam dołeczek. To był naprawdę zadziwiający widok.
- Co?- zdziwił się, gdy wpatrywałam się w niego zszokowana.
- Uśmiechnąłeś się!- zarzuciłam mu, jakby to była zbrodnia równa morderstwu.
- Przepraszam?- strzelił, a ja założyłam włosy za ucho.
- Nie wiedziałam, że potrafisz- oznajmiłam, na co on przewrócił oczami.
- Idź wreszcie zobaczyć, jaki jest wynik meczu- jojczył, a ja podniosłam się z podłogi.  Spojrzałam na niego z lekkim wahaniem.
- To… zostanie między nami, prawda?- zapytałam, przygryzając dolną wargę.
- Jasne, od jutra znowu będę pacanem, który obraża cię na każdym kroku- obiecał, a ja mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Dzięki- rzuciłam tylko i popędziłam na halę. Stamtąd właśnie wybiegał rozradowany Werbow, który porwał mnie w ramiona i oznajmił, że wygrali, dwadzieścia do osiemnastu w piątym secie. Mimo tego, że to mecz towarzyski, wszyscy ekscytowali się jak gdyby zdobyli Mistrzostwo Świata. Spojrzałam na tę rozradowaną zgraję i uśmiechnęłam się rozczulona. Czyż nie każdy zasługuje na odrobinę szczęścia?
_______________________________________________
ŁAAAAAAAA!
Przepraszam Was Kochane!

 Szczerze mówiąc, to zupełnie zapomniałam o tym blogu- byłam we Włoszech i tak byłam zachwycona tym faktem, że nawet nie pamiętałam o tym, aby poinformować Was o mojej nieobecności. 
Wspaniale się bawiłam, mimo tego, że pogoda była beznadziejna i te góry to tylko jeden dzień widziałam, jak słońce na chwilę wyszło :D Ale bardzo miło wspominam ten wyjazd. I Włochów. Szczególnie przystojnych Włochów.
Macie ferie? Bo ja mam jeszcze tydzień i będę nadrabiała to, co naskrobałyście na swoich blogach pod moją nieobecność. Ale to dopiero jutro! :D
Przepraszam, że Was tak zaniedbałam- po prostu za dużo się działo!
Widzimy się za 19 komentarzy :) Ale niech będą długie! Ktoś tu zrobił taki myk, że co pół minuty podawał się za inną osobę i natrzaskał chyba z osiem. Ale kochani, liczy się jakość, a nie ilość! :P
Całusy :*

19 komentarzy:

  1. Czyli Sivozhelez ma jednak ludzkie uczucia i nie zawsze jest wredny. Ale przynajmniej cień normalnego kontaktu z panią fuzji ma;)
    Pozdrawiam;>

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi się podoba :-). Chyba pierwsze opowiadanie o reprezentacji Rosji. Będę zaglądać i postaram się komentować, o ile znajdę czas między praktykami.
    POng

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny odcinek :) Szkoda głównej bohaterki ale Evgeny taki... taki właśnie kochany <3 Taki, na jakiego czekałam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. To widzę, że coraz bardziej poznajemy historie bohaterki :) W skrócie, ale i tak.. :)
    O tak, Włosi są baaardzo przystojni! Ino brać :D
    Haha, z tym nabijaniem komentarzy to często tak jest :D Całkiem zabawne to :D
    Do następnego! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow :D Podoba mi się taki Evgeny ale ich kłótnie też lubię ;) Italia *.* Zazdroszczę ;) Czekam na kolejny :D
    Pozdrawiam ;*












    OdpowiedzUsuń
  6. hahahahaha, widocznie masz tu jakiegoś naprawdę dużego fana Twojego powiadania, skoro tak trzaska tymi komentarzami:)
    wyjazd do Włoch! no wiesz?! ja, gdybym się tam wybierała, poinformowałabym o tym pół świata już rok wcześniej hahahaha
    wiedziałam, że Evgeny kiedyś się przełamie i uśmiechnie się do naszej głównej bohaterki. oni będą parą, jestem tego pewna, tralalalalal

    a skoro tak bardzo lubisz Rosję, to pewnie śledzisz na bierząco ZIO, co?
    MAMY MISTRZA OLIMPIJSKIEGO LALALALALALALALALALA

    OdpowiedzUsuń
  7. chociaż oczy wytrzyj bo wyglądasz jak miś panda
    hahaha no normalnie jebłam

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział :) Czyli Sivozhelez jednak nie jest taki do końca wredny ;) niedawno trafiłam na Twoje opowiadanie ,,Un poco de amor" i pochłonęłam je w kilka godzin, a jak zobaczyłam że piszesz drugie i to o reprezentacji Rosji po prostu mnie kupiłaś totalnie :) z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mmm włochy! Słoneczna italia

    OdpowiedzUsuń
  10. Adoratorzy na każdym kroku! :)
    Nawet nie wiesz jak bardzo Ci zazdroszczę tego wyjazdu do Włoch! Pojechałabym sobie w takie Alpy, gdzie powietrze zabija czystością! :) Ale w sumie to nie wiem, co bym tam robiła, bo nie bardzo umiem na nartach jeździć! Chociaż jeśli tam takie przystojniaki chodzą, to chyba nie byłoby problemu, nie? xD

    No proszę! Emilia i Evgeny jednak potrafią ze sobą normalnie rozmawiać! A już się bałam, że kiedyś naprawdę się pozabijają..
    Myślę, że ta rozmowa jednak zmieni ich wzajemne stosunki. Bo przecież takie szczere rozmowy zbliżają. Kto wie, może Evgeny i Emilia się polubią, zaprzyjaźnią, znajdą coś co ich łączy? :)
    Trzymam za nich kciuki!

    A no i jeszcze jedno!!
    Gdzie jest Dymitrij!!! Dzięki Tobie polubiłam tego "wielkoluda" i teraz mi go tutaj brakuje! :)

    Pozdrawiam, ściskam, całuję! :***

    OdpowiedzUsuń
  11. O matko! Sivozhelez miły dla Mily. To coś nowego, naprawdę, więc Evgeny nie powinien jej się dziwić, że była w szoku. Ale przy tym jak zawsze muszą być jakieś zgryźliwości (chyba dobrze napisałam ;p), nie szczędzą sobie dogryzania. Mile jak zwykle mistrzowska. Z tym tekstem o brodzie, trafiła idealnie! :D co do jej przeszłości, to dużo przeszła. Stracić matkę, która postanowiła wrócić do rodziny, na pewno nie jest miłe. No i ten jej pożal się Boże chłopak. Nie rozumiem takich ludzi, którzy mają swoje drugi połówki, a zdradzają i to z kim? Z najlepszą przyjaciółką. Masakra ;/ Poza tym fajnie by było, gdyby z Evgeny'm coś wyszło :D w sensie, że z Milą, żby byli razem czy cuś ;p

    Byłaś we Włoszech? Ale zazdroszczę! Na pewno piękne miasto. Kiedyś może się tam wybiorę, jak wygram w totka ;D A widziałaś może któregoś z siatkarzy? I w dodatku przystojni Włosi mmm... Mogłaś jednego dla mnie załatwić :D co do ferii, to też je mam, chociaż ja je już od kwietnia, no powiedzmy od czerwca mam. Mam jednak nadzieję, że już niedługo się to zmieni. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. SuperSuperSuper :D ja tam liczę że oni (znaczy Pan Który Pozbył Się Brody i Pani Fizjo) coś teges szmeges...no ale to mogą być tylko moje osobiste dywagacje..:3 extra się czyta i w ogóle..JA CHCĘ JESZCZE :D Tooo do następnej i pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  13. No wiesz chciałabym napisać długi komentarz ale tutaj da się napisać tylko zwykłe proste jak najbardziej banalne awwwwww <3

    OdpowiedzUsuń
  14. O rany! Sivo się uśmiechnął! Dla mnie to wiadomość dnia. xD
    Kurcze, jaki ten siatkarz się zrobił miły dla fizjoterapeutki... Czyżby on pozbył się brody dlatego, że mu kiedyś powiedziała, że woli ogolonych? Ciekawe... ;)
    Mam jednak nadzieję, że ta rozmowa Evegny i Emilii nie wpłynie na gwałtowne ocieplenie stosunków między nimi, bo uwielbiam czytać, jak się ze sobą kłócą. Tekst o Hagridzie nieźle trafiony, rozśmieszył. :D
    Ten rozdział bardzo mi się podoba. Nie mogę się doczekać następnego. ;)
    Pozdrawiam. :)
    PS. Rozumiem, że byłaś zajęta. Fajnie, że Twój wyjazd pomimo kiepskiej pogody się udał. U mnie powoli wolne się kończy, jeżeli słowem ,,wolne" można nazwać uczenie się z biologii, niemieckiego, angielskiego, geografii i historii... ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny rozdział ! :D Jaki Evgeny miły :) Mam nadzieję że to nie jest chwilowe zachowanie ;) Gdzie Muserski ? :( Pozdrawiam i czekam na kolejny ^.^
    Ina98

    OdpowiedzUsuń
  16. Aww *.* Słodki Sivozhelez :) Biedna Emilia dużo przeszła :( Dzięki tobie zaczynam lubić reprezentację Rosji ;] Chociaż Muserskiego lubiłam już wcześniej XD Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział ^^
    O tak Włosi są boscy :3
    ~Diana

    OdpowiedzUsuń
  17. Super!!! ;) czyżby Sivozhelez zgolił brodę, bo Emilia powiedziała że nie lubi brodatych ? :D ah i przyłączam się do Faith - gdzie jest Dmitrij??!! uwielbiam tego siatkarza, a czytając Twoje opowiadanie uwielbiam go jeszcze bardziej :D nie każ nam długo czekać na kolejny rozdział, plisssss ;)
    Pozdrawiam!
    Lenka ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Jednak Evgen ma coś z człowieka :D oczywiście żartuje, ale w tym rozdziale okazał się nawet miły dla Emili, a to już jakiś postęp :) Świetny rozdział! :) zazdroszczę wyjazdu do Włoch, kurde zawsze chciałam tam pojechać, może w niedalekiej przyszłości mi się uda :D Całusy Betty ;*

    OdpowiedzUsuń
  19. Trafiłam tu przez zupełny przypadek, ale masz jak w banku, że zostanę do końca historii bo muszę przyznać iż mimo mojej niechęci do Rosjan to opowiadanie bardzo mi sie podoba :)

    OdpowiedzUsuń