Matt… Co mogę o nim powiedzieć? Popularne nazwisko, banalna
uroda typowego amerykańskiego „chłopaka z sąsiedztwa”- szeroki uśmiech prosto z
reklamy, ciało wyrzeźbione w taki sposób, jakby dorabiał sobie poprzez
chodzenie na sesje zdjęciowe do magazynów kulturystycznych, szarmancki jak
romantyk z filmu, ale z pewną dozą nieśmiałości. Banał, banał, banał! Ale mimo
tej monotonii to... Nieco mnie zafascynował. Bo przez tę nudę przebijała się
jakaś charyzma- zdecydowane ruchy, pewny chód i pozorna świadomość, że zawsze
jest się na właściwym miejscu. Szczególnie teraz, na boisku, z prawej strony
pod siatką. Wyróżnia się na tle innych zawodników ze swojej drużyny, nie tylko
wyglądem, ale i grą. Jest znakomity, kończy prawie każdy atak, w ogóle nie
bojąc się rosyjskiego bloku, od którego jego koledzy odbijają się jak od
ściany. Jest rozluźniony, jako jedyny żartuje z przeciwnikami. Najwyraźniej
czuje, że mu się przyglądam i gwałtownie
odwraca głowę. Uśmiecha się szeroko, a ja speszona spuszczam wzrok, nie będąc w
stanie wytrzymać jego spojrzenia. Co się dzieje? Przecież w bezmyślnym
patrzeniu na obcych ludzi to ja nie miałam sobie równych! Na wszelki wypadek do
końca treningu udawałam, że jestem zajęta statystykami i ani razu nie poniosłam
wzroku.
- Jak podobał ci się trening?- zapytał, gdy wyszłam z hali.
Zostałam tam pół godziny dłużej, bo pomagałam statystykom uporządkować różne
dokumenty- kiedyś byłam całkiem niezła z matmy.
- Mam takie na co dzień- odparłam z nieco wymuszonym
uśmiechem. Chłopak ogromnie mnie onieśmielał, więc zgrywałam obojętną.
- Ale nie Amerykanów- zauważył.
- No tak, szczególnie ten przyjmujący, Lotman jest niezły- mruknęłam
z udawanym zainteresowaniem, a Matta chyba po raz pierwszy w życiu przytkało.
- Paul ma żonę- wydukał w końcu, podczas gdy ja starałam się
powstrzymać drgające co i rusz kąciki ust.
- Clark też jest… Godny uwagi- dodałam, a Matt spojrzał na
mnie zdziwionym wzrokiem.- Oboje są w Polsce, prawda? Może na czas trwania
sezonu przeniosę się do Bydgoszczy albo Rzeszowa…- zastanawiałam się na głos, a
Amerykanin nieco zbladł. Chyba nie mógł pojąć tego, że mając przed sobą kogoś
takiego jak on, rozglądam się za innymi.
- Nie chciałabyś zostać w Rosji?- spytał kurtuazyjnie, na co ja
skrzywiłam się i pokręciłam głową.
- Za zimno- odparłam, a Matthew pokiwał głową.
- Słyszałem, że w Kazaniu nie mają fizjoterapeuty-
uśmiechnęłam się nieznacznie. Skąd on to niby wiedział?
- Doszły mnie słuchy, że już mają- bąknęłam obojętnie,
wzrokiem śledząc Maxwella Holta, który właśnie znikał w korytarzu. Wczoraj
prezes Zenitu do mnie oddzwonił- Miałam tę posadę!
- A skąd ty masz takie wiarygodne informacje?- zakpił, a ja
wyzywająco spojrzałam mu w oczy- cała ta pierwsza nieśmiałość gdzieś uleciała.
- Tak się składa, że od przyszłego sezonu to ja przejmę
obowiązki Kuzniecova.- zdezorientowana patrzyłam, jak z bezgranicznie
zdziwionej, twarz Amerykanina przemienia się w rozradowaną.
- Będziemy razem pracować?!- wykrzyknął, a ja zmarszczyłam
brwi.
- Tylko mi nie mów, że grasz w Zenicie…- jęknęłam, czując,
że tak szybko nie przejdzie mi ta fascynacja Panem Idealnym.
- Wierzysz w coś takiego jak przeznaczenie?- zapytał
szarmancko, a ja spojrzałam na niego, jakby był co najmniej karaluchem. Ile
razy już słyszałam tę gadkę?
- Takie teksty to sobie puszczaj w amerykańskim pubie albo
na rosyjskiej dyskotece.- mruknęłam i odwróciłam się na pięcie.
- Czekaj!- Matt krzyknął za mną, a ja zaśmiałam się, kręcąc
przecząco głową i popędziłam na górę. Wparowałam do swojego pokoju i osunęłam
się po drzwiach na podłogę. „Ale mu powiedziałaś!”, wychwalał rozum, a serce
wzdychało z niezadowolenia. Dotknęłam rozpalonych policzków. Jezu, byłam
naprawdę rozgorączkowana.
- Mila…- odezwał się męski głos, a ja poderwałam się z
miejsca z wrzaskiem.
- Maxim, do jasnej cholery!- krzyknęłam roztrzęsiona, łapiąc
się za serce. To już chyba piąty raz, gdy atakujący pojawia się znikąd w moim pokoju.
Albo wyskakuje zza drzwi, albo z szafy, albo spod łóżka…
- Przepraszam, myślałem, że jesteś w środku…- bąknął, a ja
sapnęłam ze złości. Mój najważniejszy organ wciąż obijał się o obolałe żebra.
- I dlatego, że mnie nie było zamierzałeś się zaczaić i
wystraszyć mnie na śmierć?!- wciąż krzyczałam, chyba bardziej w wyniku szoku,
niż realnej złości.
- Przepraszam…- skrzywił się ze smutkiem. Westchnęłam
głęboko i usiadłam obok niego na łóżku.
- Dobra. Po co przyszedłeś?- zapytałam, a na jego twarzy
pojawił się nikły uśmiech. Był dla mnie jak brat, nie mogłam się na niego
gniewać.
- Umiesz to zawiązać?- jęknął, pokazując palcem na żałośnie
dyndający w jego ręku krawat. Był już w czarnym garniturze i jasnoniebieskiej
koszuli. No tak, zupełnie zapomniałam, że dzisiaj jest krótka gala z okazji
otwarcia Ligi Światowej. Cholerni Amerykanie, wszystko musieli robić z
rozmachem. Ale na całe szczęście, ja nie musiałam na niej być- po wyciąganiu
zapałek padło na Saszę i Nikolaja- asystenta trenera, oraz oczywiście na Woronkowa,
który nie miał w tej spawie nic do gadania- i tak musiał być obecny na
uroczystości.
- Maxim, pokażę ci to tylko raz. A jak przyjdziesz do mnie
jeszcze kiedyś z tym głupim krawatem, to skopię ci tyłek i wywalę za drzwi.
Zrozumiano?
- Tak jest, kapitanie!- zasalutował, a ja przewróciłam
oczami. Delikatnym ruchem obwiązałam materiał na szyi- Michajłow nieznacznie
zadrżał i po chwili chrząknął, aby swe zachowanie zamaskować. Zignorowałam to.
- Najpierw przekładasz szerszą część na węższą, a potem
zawijasz do siebie dołem. Potem przekładasz pod brodą tę szerszą część.-
tłumaczyłam, zafrasowana czynnością.- Następnie układasz wszystko w trójkątny
supeł, przy szyi. Nie wierć się!- zganiłam go, na co atakujący zaśmiał się
gardłowo i zastygł niczym figura woskowa.- Tę szerszą część przeciągasz pod
brodą tak, żeby okręciła się dookoła supła. Potem okręcasz, tak żeby powstała
pętla, a przez tę pętle przeciągasz szerszą część i mocno ciągniesz. Voilà!-
uniosłam wzrok, zadowolona z efektu. Maxim wpatrywał się we mnie nieodgadnionym
wzrokiem, zajęta wiązaniem nawet nie zauważyłam, że mi się przypatruje.
- Co?- zaśmiałam się, ściskając mocniej krawat.
- Nic. Masz ładne oczy.- odparł, a ja momentalnie zamarłam.
Maxim nie prawi komplementów. Maxim jest Rosjaninem, który nie mówi miłych
rzeczy tak po prostu. Maxim nie patrzy ludziom w oczy, a kobietom to już w
ogóle. A teraz, gdy łamał te wszystkie swoje dotychczasowe zasady, nasze usta wyjątkowo dzieliła ta niebezpieczna odległości
kilkudziesięciu centymetrów. Zamrugałam, a jego twarz wydała mi się nagle nieco
bliższa.
- Maxim, ty chyba nie…- zaczęłam, lecz przerwał mi dźwięk
otwieranych z impetem drzwi. Odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni. Kiedy
wreszcie ci pieprzeni ruscy nauczą się pukać?!
- Przeszkodziłemchybaprzepraszamnajmocniej…- wymamrotał
niewyraźnie Żylin i już chciał zamykać za sobą drzwi.
- Czekaj!- krzyknęłam za nim, a ciemnowłosa głowa zatrzymała
się w pół ruchu.- Wiązałam Maximowi krawat- poinformowałam, próbując nie
patrzeć na atakującego.
- To super! Mnie też zawiążesz?- zapytał, radośnie machając
skrawkiem materiału. Westchnęłam znużona.
- Jasne, dawaj no to ustrojstwo.- mruknęłam, a gdy
odprawiłam Ilię z zawiązanym krawatem, atakujący sztywno podniósł się z łóżka.
- Dzięki za pomoc- bąknął i potykając się o dywan wyszedł z
pokoju i zamknął za sobą drzwi. Złapałam się za głowę i skołowana opadłam na
poduszki. Na korytarzu przez kilkanaście sekund było słychać głośne Maximowe
przekleństwa.
_____________________________________________________________
Wydało się. NIGDY W ŻYCIU NIE WIĄZAŁAM NIKOMU KRAWATU.
Ja wiem, że Maxim naprawdę to ma kobietę i chyba nawet planuje się z nią ożenić. Ale to moje opowiadanie i mam zamiar z nim zrobić co będzie mi się podobało! :) Dzięki Waszym ostatnim komentarzom (szczególnie Marianne!) o tym, że dzięki mnie polubiłyście reprezentację Rosję to aż łezka mi się zakręciła w oku. Naprawdę tak jest? To znaczy, lubicie tę drużynę tak odrobinkę bardziej niż wcześniej? :D
I z tego wzruszenia napisałam dwa rozdziały, które są tak przełomowe, że większego przełomu już chyba Wam nie zrobię. Mamy spokój do 21 części, mam nadzieję, że naskrobię coś jeszcze i skończę to opowiadanie i zdołam je całe umieścić na blogu.
Co do spraw informacyjnych:
1. Bardzo zaniedbałam stronę z napisem "Rozdziały", a któraś z Was mi o tym przypomniała. Dzisiaj postaram się wszystko nadrobić tak, aby łatwiej się Wam czytało :)
2. Przepraszam, że nie poinformowałam wszystkich! Najlepiej by było, jakbyście napisali mi na gg (13775260) kogo mam informować albo polubili stronę na FB . Na blogach też się postaram, ale naprawdę nie mam zapisanych Was wszystkich ze względów czystego gapiostwa :D
Miło mi, że było Was pod ostatnim rozdziałem tak dużo. To aż motywuje do dalszego działania i nie wywalenia tych wszystkich moich zapisków do wirtualnego pieca.
Jak zawsze czekam na szczere opinie i do napisania wkrótce! :)
P.S. Obiecuję, że następny będzie dłuższy i bardzo ważny i trochę się podzieje. Słowo harcerza! :)
P.S. Obiecuję, że następny będzie dłuższy i bardzo ważny i trochę się podzieje. Słowo harcerza! :)
Przeczytałam! Jestem nowa na blogu, ale czytam już od.. chyba od początku:D Teraz postanowiłam się ujawnić, bo jestem na lapciu, a nie na komórce - a często w tej właśnie sposób przeglądam i czytam blogi. To po pierwsze. Po drugie to dlatego, że wiem, jak bardzo motywują komentarze do pisania, sadzą takiego porządnego kopa w poślady, że od razu po przeczytaniu chce się pisać, a jako że w tym przypadku jestem egoistką i już czekam na kolejny rozdział - to komentarz również obowiązkowy! :)
OdpowiedzUsuńOpowiadanie jest naprawdę świetne! Dobrze napisane, z jajem. Przyznam szczerze, że na początku nie byłam przekonana do reprezentacji Rosji ( kłania się nisko i jeździ nosem po podłodze wielki kibic Polskiej Reprezentacji) to jednak z biegiem czasu się przekonałam i teraz z uśmiechem na ustach wczytuję się w kolejne rozdziały! No więc nie pozostaje mi nic innego jak czekać na kolejny rozdział i mieć nadzieję, że mój komentarz prześle kilogramy weny! :D
Ja pierdolę ! przepraszam, ale to jest takie zajebiste, że nie mogłam inaczej ! ;p Matt ? Maxim ?! Nie ! Rudobrody !!! :D I tak dzięki Tobie polubiłam nawet bardzo tę reprezentację ;) Pisz, pisz i pisz ! No i dodawaj ! ;*
OdpowiedzUsuńDlaczego oh dlaczego te rozdziały są takie krótkie?! To tak jakby zjeść jedną kostkę milki i mieć przed oczami resztę - ale nie można reszty zjeść! wiesz jakie to bardzo ale to bardzo złe uczucie?! brrr...a tak w ogóle tak, polubiłam tą reprezentację, przynajmniej w twoim opowiadaniu wydają się tacy ludzcy :D i tak jeszcze bardziej przychylniej na nich spoglądam...jakoś tak nigdy nie miałam im nic za złe :3 i Matt, ah ten Matt za piękny na ten świat :D jak go opisywałaś to faktycznie, mi przynajmniej, wydał się taki...zwykły, 0 szaleństwa ale kto wiem..może coś tam ruszysz z jego postacią :D czekam na następną ciao bambino i weny dużo życzę :D!!
OdpowiedzUsuńSłodko tak <3 Tak bardzo <3 Nie wiem co napisać... ^^
OdpowiedzUsuńNie nie nie!!! Ja się nie zgadzam na żadnego Maxima, Matta, albo jakiegokolwiek innego niż Sivozhelez. Mila musi być z Evgenym, nie ma bata!
OdpowiedzUsuńA nie mówiłam?? Wszyscy polubili przynajmniej w maleńkim stopniu tę reprezentację, ale chyba najbardziej to Dimę i Evgenego! Oni są tacy.. Yy słodcy? będzie pasować?? :D
OdpowiedzUsuńRozdział krótki, ale przynajmniej wiemy, że Mila ogląda się za Andersonem.. Serio? Miałam okazję dzisiaj oglądać mecz jastrzębski - Zenit więc sobie trochę podpatrzyłam i mogę szczerzę przyznać, że jego budowa to cud, miód i orzeszki, ale śnieżnobiały uśmiech mi się już znudził.. Sorry Matt! :)
Co kombinuje Maxim? Jestem jak najbardziej przeciw! Kurde no! Mila ma się dalej przekomarzać z Wiewiórem, a nie latać za Andersonem i całowac się z Maximem! Tak, wiem jak to zabrzmiało, ale nic nie mogę poradzić na to, że w mojej głowie już zakodował się obraz Rudego i Emilli.. :DD
Czekam na ten następny!!
Pozdrawiam! :***
mam Twój kontakt gg. mój numer to 44586600, tam mnie informuj, jeśli tam Ci łatwiej!:)
OdpowiedzUsuńten rozdział jest jednym z najlepszych w tym opowiadaniu, serio. mam nadzieję, że nasza główna bohaterka ulegnie trochę urokowi Matta, a Maxim stanie się zazdrosny i mhm, ciekawe co się stanie... ale taką mam nadzieję. co Twoja genialna wyobraźnia przyniesie nam w następnym epizodzie? nie mogę się doczekać!
co do zawodników rosyjskich- dzięki Twojemu opowiadaniu już nie patrzę i nie myślę o nich z nienawiścią. odrobinę ich mi przybliżyłaś i moje nastawienie do nich zmieniło się na neutralne. mimo to, nadal nie życzę im dobrze na MŚ w Polsce (wiem wredna jestem, trudno) XD
czekam na następny rozdział, z ogromną niecierpliwością!
ahh.... uśmiech miałam od samego początku czytania do końca...
OdpowiedzUsuńuwielbiam takie radosne rozdziały :D
buziaczki :*
Przepraszam, że komentuję dopiero teraz, ale sama rozumiesz- szkoła :/
OdpowiedzUsuńJak czytam Twoje opowiadania to śmieję się sama do siebie. No jesteś genialna :D
Mila to ma adoratorów, tylko pozazdrościć :p
Dziewczyno piszę całkiem poważnie, mogłabyś książki pisać, ja na pewno bym je kupowała ;)
I muszę przyznać, że naprawdę dzięki temu opowiadaniu patrzę inaczej na reprezentację Rosji, jakoś się tak bardziej do nich przekonałam :) A szczególnie do Dimy, nie przepadałam za nim, a dzięki Tobie go polubiłam i jak oglądałam Final Four to już z jakąś większą sympatią patrzyłam na rosyjskich zawodników. Nie jest to może jakaś ogromna sympatia, ale jestem przyjaźniej do nich nastawiona ;)
Już czekam na kolejny i postaram się regularnie komentować.
Całuję :*
Czemu nie dodajesz rozdzialow czesciej? ;(
OdpowiedzUsuń