piątek, 21 marca 2014

Dziewięć

Matt… Co mogę o nim powiedzieć? Popularne nazwisko, banalna uroda typowego amerykańskiego „chłopaka z sąsiedztwa”- szeroki uśmiech prosto z reklamy, ciało wyrzeźbione w taki sposób, jakby dorabiał sobie poprzez chodzenie na sesje zdjęciowe do magazynów kulturystycznych, szarmancki jak romantyk z filmu, ale z pewną dozą nieśmiałości. Banał, banał, banał! Ale mimo tej monotonii to... Nieco mnie zafascynował. Bo przez tę nudę przebijała się jakaś charyzma- zdecydowane ruchy, pewny chód i pozorna świadomość, że zawsze jest się na właściwym miejscu. Szczególnie teraz, na boisku, z prawej strony pod siatką. Wyróżnia się na tle innych zawodników ze swojej drużyny, nie tylko wyglądem, ale i grą. Jest znakomity, kończy prawie każdy atak, w ogóle nie bojąc się rosyjskiego bloku, od którego jego koledzy odbijają się jak od ściany. Jest rozluźniony, jako jedyny żartuje z przeciwnikami. Najwyraźniej czuje,  że mu się przyglądam i gwałtownie odwraca głowę. Uśmiecha się szeroko, a ja speszona spuszczam wzrok, nie będąc w stanie wytrzymać jego spojrzenia. Co się dzieje? Przecież w bezmyślnym patrzeniu na obcych ludzi to ja nie miałam sobie równych! Na wszelki wypadek do końca treningu udawałam, że jestem zajęta statystykami i ani razu nie poniosłam wzroku.
- Jak podobał ci się trening?- zapytał, gdy wyszłam z hali. Zostałam tam pół godziny dłużej, bo pomagałam statystykom uporządkować różne dokumenty- kiedyś byłam całkiem niezła z matmy.
- Mam takie na co dzień- odparłam z nieco wymuszonym uśmiechem. Chłopak ogromnie mnie onieśmielał, więc zgrywałam obojętną.
- Ale nie Amerykanów- zauważył.
- No tak, szczególnie ten przyjmujący, Lotman jest niezły- mruknęłam z udawanym zainteresowaniem, a Matta chyba po raz pierwszy w życiu przytkało.
- Paul ma żonę- wydukał w końcu, podczas gdy ja starałam się powstrzymać drgające co i rusz kąciki ust.
- Clark też jest… Godny uwagi- dodałam, a Matt spojrzał na mnie zdziwionym wzrokiem.- Oboje są w Polsce, prawda? Może na czas trwania sezonu przeniosę się do Bydgoszczy albo Rzeszowa…- zastanawiałam się na głos, a Amerykanin nieco zbladł. Chyba nie mógł pojąć tego, że mając przed sobą kogoś takiego jak on, rozglądam się za innymi.
- Nie chciałabyś zostać w Rosji?- spytał kurtuazyjnie, na co ja skrzywiłam się i pokręciłam głową.
- Za zimno- odparłam, a Matthew pokiwał głową.
- Słyszałem, że w Kazaniu nie mają fizjoterapeuty- uśmiechnęłam się nieznacznie. Skąd on to niby wiedział?
- Doszły mnie słuchy, że już mają- bąknęłam obojętnie, wzrokiem śledząc Maxwella Holta, który właśnie znikał w korytarzu. Wczoraj prezes Zenitu do mnie oddzwonił- Miałam tę posadę!
- A skąd ty masz takie wiarygodne informacje?- zakpił, a ja wyzywająco spojrzałam mu w oczy- cała ta pierwsza nieśmiałość gdzieś uleciała.
- Tak się składa, że od przyszłego sezonu to ja przejmę obowiązki Kuzniecova.- zdezorientowana patrzyłam, jak z bezgranicznie zdziwionej, twarz Amerykanina przemienia się w rozradowaną.
- Będziemy razem pracować?!- wykrzyknął, a ja zmarszczyłam brwi.
- Tylko mi nie mów, że grasz w Zenicie…- jęknęłam, czując, że tak szybko nie przejdzie mi ta fascynacja Panem Idealnym.
- Wierzysz w coś takiego jak przeznaczenie?- zapytał szarmancko, a ja spojrzałam na niego, jakby był co najmniej karaluchem. Ile razy już słyszałam tę gadkę?
- Takie teksty to sobie puszczaj w amerykańskim pubie albo na rosyjskiej dyskotece.- mruknęłam i odwróciłam się na pięcie.
- Czekaj!- Matt krzyknął za mną, a ja zaśmiałam się, kręcąc przecząco głową i popędziłam na górę. Wparowałam do swojego pokoju i osunęłam się po drzwiach na podłogę. „Ale mu powiedziałaś!”, wychwalał rozum, a serce wzdychało z niezadowolenia. Dotknęłam rozpalonych policzków. Jezu, byłam naprawdę rozgorączkowana.
- Mila…- odezwał się męski głos, a ja poderwałam się z miejsca z wrzaskiem.
- Maxim, do jasnej cholery!- krzyknęłam roztrzęsiona, łapiąc się za serce. To już chyba piąty raz, gdy atakujący pojawia się znikąd w moim pokoju. Albo wyskakuje zza drzwi, albo z szafy, albo spod łóżka…
- Przepraszam, myślałem, że jesteś w środku…- bąknął, a ja sapnęłam ze złości. Mój najważniejszy organ wciąż obijał się o obolałe żebra.
- I dlatego, że mnie nie było zamierzałeś się zaczaić i wystraszyć mnie na śmierć?!- wciąż krzyczałam, chyba bardziej w wyniku szoku, niż realnej złości.
- Przepraszam…- skrzywił się ze smutkiem. Westchnęłam głęboko i usiadłam obok niego na łóżku.
- Dobra. Po co przyszedłeś?- zapytałam, a na jego twarzy pojawił się nikły uśmiech. Był dla mnie jak brat, nie mogłam się na niego gniewać.
- Umiesz to zawiązać?- jęknął, pokazując palcem na żałośnie dyndający w jego ręku krawat. Był już w czarnym garniturze i jasnoniebieskiej koszuli. No tak, zupełnie zapomniałam, że dzisiaj jest krótka gala z okazji otwarcia Ligi Światowej. Cholerni Amerykanie, wszystko musieli robić z rozmachem. Ale na całe szczęście, ja nie musiałam na niej być- po wyciąganiu zapałek padło na Saszę i Nikolaja- asystenta trenera, oraz oczywiście na Woronkowa, który nie miał w tej spawie nic do gadania- i tak musiał być obecny na uroczystości.
- Maxim, pokażę ci to tylko raz. A jak przyjdziesz do mnie jeszcze kiedyś z tym głupim krawatem, to skopię ci tyłek i wywalę za drzwi. Zrozumiano?
- Tak jest, kapitanie!- zasalutował, a ja przewróciłam oczami. Delikatnym ruchem obwiązałam materiał na szyi- Michajłow nieznacznie zadrżał i po chwili chrząknął, aby swe zachowanie zamaskować. Zignorowałam to.
- Najpierw przekładasz szerszą część na węższą, a potem zawijasz do siebie dołem. Potem przekładasz pod brodą tę szerszą część.- tłumaczyłam, zafrasowana czynnością.- Następnie układasz wszystko w trójkątny supeł, przy szyi. Nie wierć się!- zganiłam go, na co atakujący zaśmiał się gardłowo i zastygł niczym figura woskowa.- Tę szerszą część przeciągasz pod brodą tak, żeby okręciła się dookoła supła. Potem okręcasz, tak żeby powstała pętla, a przez tę pętle przeciągasz szerszą część i mocno ciągniesz. Voilà!- uniosłam wzrok, zadowolona z efektu. Maxim wpatrywał się we mnie nieodgadnionym wzrokiem, zajęta wiązaniem nawet nie zauważyłam, że mi się przypatruje.
- Co?- zaśmiałam się, ściskając mocniej krawat.
- Nic. Masz ładne oczy.- odparł, a ja momentalnie zamarłam. Maxim nie prawi komplementów. Maxim jest Rosjaninem, który nie mówi miłych rzeczy tak po prostu. Maxim nie patrzy ludziom w oczy, a kobietom to już w ogóle. A teraz, gdy łamał te wszystkie swoje dotychczasowe zasady, nasze usta  wyjątkowo dzieliła ta niebezpieczna odległości kilkudziesięciu centymetrów. Zamrugałam, a jego twarz wydała mi się nagle nieco bliższa.
- Maxim, ty chyba nie…- zaczęłam, lecz przerwał mi dźwięk otwieranych z impetem drzwi. Odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni. Kiedy wreszcie ci pieprzeni ruscy nauczą się pukać?!
- Przeszkodziłemchybaprzepraszamnajmocniej…- wymamrotał niewyraźnie Żylin i już chciał zamykać za sobą drzwi.
- Czekaj!- krzyknęłam za nim, a ciemnowłosa głowa zatrzymała się w pół ruchu.- Wiązałam Maximowi krawat- poinformowałam, próbując nie patrzeć na atakującego.
- To super! Mnie też zawiążesz?- zapytał, radośnie machając skrawkiem materiału. Westchnęłam znużona.
- Jasne, dawaj no to ustrojstwo.- mruknęłam, a gdy odprawiłam Ilię z zawiązanym krawatem, atakujący sztywno podniósł się z łóżka.

- Dzięki za pomoc- bąknął i potykając się o dywan wyszedł z pokoju i zamknął za sobą drzwi. Złapałam się za głowę i skołowana opadłam na poduszki. Na korytarzu przez kilkanaście sekund było słychać głośne Maximowe przekleństwa.
_____________________________________________________________
Wydało się. NIGDY W ŻYCIU NIE WIĄZAŁAM NIKOMU KRAWATU.
Ja wiem, że Maxim naprawdę to ma kobietę i chyba nawet planuje się z nią ożenić. Ale to moje opowiadanie i mam zamiar z nim zrobić co będzie mi się podobało! :) Dzięki Waszym ostatnim komentarzom (szczególnie Marianne!) o tym, że dzięki mnie polubiłyście reprezentację Rosję to aż łezka mi się zakręciła w oku. Naprawdę tak jest? To znaczy, lubicie tę drużynę tak odrobinkę bardziej niż wcześniej? :D
I z tego wzruszenia napisałam dwa rozdziały, które są tak przełomowe, że większego przełomu już chyba Wam nie zrobię. Mamy spokój do 21 części, mam nadzieję, że naskrobię coś jeszcze i skończę to opowiadanie i zdołam je całe umieścić na blogu.
Co do spraw informacyjnych:
1. Bardzo zaniedbałam stronę z napisem "Rozdziały", a któraś z Was mi o tym przypomniała. Dzisiaj postaram się wszystko nadrobić tak, aby łatwiej się Wam czytało :)
2. Przepraszam, że nie poinformowałam wszystkich! Najlepiej by było, jakbyście napisali mi na gg (13775260) kogo mam informować albo polubili stronę na FB . Na blogach też się postaram, ale naprawdę nie mam zapisanych Was wszystkich ze względów czystego gapiostwa :D
Miło mi, że było Was pod ostatnim rozdziałem tak dużo. To aż motywuje do dalszego działania i nie wywalenia tych wszystkich moich zapisków do wirtualnego pieca.
Jak zawsze czekam na szczere opinie i do napisania wkrótce! :)
P.S. Obiecuję, że następny będzie dłuższy i bardzo ważny i trochę się podzieje. Słowo harcerza! :)

10 komentarzy:

  1. Przeczytałam! Jestem nowa na blogu, ale czytam już od.. chyba od początku:D Teraz postanowiłam się ujawnić, bo jestem na lapciu, a nie na komórce - a często w tej właśnie sposób przeglądam i czytam blogi. To po pierwsze. Po drugie to dlatego, że wiem, jak bardzo motywują komentarze do pisania, sadzą takiego porządnego kopa w poślady, że od razu po przeczytaniu chce się pisać, a jako że w tym przypadku jestem egoistką i już czekam na kolejny rozdział - to komentarz również obowiązkowy! :)
    Opowiadanie jest naprawdę świetne! Dobrze napisane, z jajem. Przyznam szczerze, że na początku nie byłam przekonana do reprezentacji Rosji ( kłania się nisko i jeździ nosem po podłodze wielki kibic Polskiej Reprezentacji) to jednak z biegiem czasu się przekonałam i teraz z uśmiechem na ustach wczytuję się w kolejne rozdziały! No więc nie pozostaje mi nic innego jak czekać na kolejny rozdział i mieć nadzieję, że mój komentarz prześle kilogramy weny! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja pierdolę ! przepraszam, ale to jest takie zajebiste, że nie mogłam inaczej ! ;p Matt ? Maxim ?! Nie ! Rudobrody !!! :D I tak dzięki Tobie polubiłam nawet bardzo tę reprezentację ;) Pisz, pisz i pisz ! No i dodawaj ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Dlaczego oh dlaczego te rozdziały są takie krótkie?! To tak jakby zjeść jedną kostkę milki i mieć przed oczami resztę - ale nie można reszty zjeść! wiesz jakie to bardzo ale to bardzo złe uczucie?! brrr...a tak w ogóle tak, polubiłam tą reprezentację, przynajmniej w twoim opowiadaniu wydają się tacy ludzcy :D i tak jeszcze bardziej przychylniej na nich spoglądam...jakoś tak nigdy nie miałam im nic za złe :3 i Matt, ah ten Matt za piękny na ten świat :D jak go opisywałaś to faktycznie, mi przynajmniej, wydał się taki...zwykły, 0 szaleństwa ale kto wiem..może coś tam ruszysz z jego postacią :D czekam na następną ciao bambino i weny dużo życzę :D!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Słodko tak <3 Tak bardzo <3 Nie wiem co napisać... ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie nie nie!!! Ja się nie zgadzam na żadnego Maxima, Matta, albo jakiegokolwiek innego niż Sivozhelez. Mila musi być z Evgenym, nie ma bata!

    OdpowiedzUsuń
  6. A nie mówiłam?? Wszyscy polubili przynajmniej w maleńkim stopniu tę reprezentację, ale chyba najbardziej to Dimę i Evgenego! Oni są tacy.. Yy słodcy? będzie pasować?? :D

    Rozdział krótki, ale przynajmniej wiemy, że Mila ogląda się za Andersonem.. Serio? Miałam okazję dzisiaj oglądać mecz jastrzębski - Zenit więc sobie trochę podpatrzyłam i mogę szczerzę przyznać, że jego budowa to cud, miód i orzeszki, ale śnieżnobiały uśmiech mi się już znudził.. Sorry Matt! :)
    Co kombinuje Maxim? Jestem jak najbardziej przeciw! Kurde no! Mila ma się dalej przekomarzać z Wiewiórem, a nie latać za Andersonem i całowac się z Maximem! Tak, wiem jak to zabrzmiało, ale nic nie mogę poradzić na to, że w mojej głowie już zakodował się obraz Rudego i Emilli.. :DD
    Czekam na ten następny!!
    Pozdrawiam! :***

    OdpowiedzUsuń
  7. mam Twój kontakt gg. mój numer to 44586600, tam mnie informuj, jeśli tam Ci łatwiej!:)
    ten rozdział jest jednym z najlepszych w tym opowiadaniu, serio. mam nadzieję, że nasza główna bohaterka ulegnie trochę urokowi Matta, a Maxim stanie się zazdrosny i mhm, ciekawe co się stanie... ale taką mam nadzieję. co Twoja genialna wyobraźnia przyniesie nam w następnym epizodzie? nie mogę się doczekać!
    co do zawodników rosyjskich- dzięki Twojemu opowiadaniu już nie patrzę i nie myślę o nich z nienawiścią. odrobinę ich mi przybliżyłaś i moje nastawienie do nich zmieniło się na neutralne. mimo to, nadal nie życzę im dobrze na MŚ w Polsce (wiem wredna jestem, trudno) XD

    czekam na następny rozdział, z ogromną niecierpliwością!

    OdpowiedzUsuń
  8. ahh.... uśmiech miałam od samego początku czytania do końca...
    uwielbiam takie radosne rozdziały :D


    buziaczki :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Przepraszam, że komentuję dopiero teraz, ale sama rozumiesz- szkoła :/
    Jak czytam Twoje opowiadania to śmieję się sama do siebie. No jesteś genialna :D
    Mila to ma adoratorów, tylko pozazdrościć :p
    Dziewczyno piszę całkiem poważnie, mogłabyś książki pisać, ja na pewno bym je kupowała ;)
    I muszę przyznać, że naprawdę dzięki temu opowiadaniu patrzę inaczej na reprezentację Rosji, jakoś się tak bardziej do nich przekonałam :) A szczególnie do Dimy, nie przepadałam za nim, a dzięki Tobie go polubiłam i jak oglądałam Final Four to już z jakąś większą sympatią patrzyłam na rosyjskich zawodników. Nie jest to może jakaś ogromna sympatia, ale jestem przyjaźniej do nich nastawiona ;)
    Już czekam na kolejny i postaram się regularnie komentować.
    Całuję :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Czemu nie dodajesz rozdzialow czesciej? ;(

    OdpowiedzUsuń