sobota, 17 maja 2014

Piętnaście

Nienawidziłam pożegnań! A teraz, zamiast z jedną osobą, musiałam żegnać się z całą zgrają. Byłam już na dworcu, z walizką u boku. A koło mnie, czternastu facetów ze wzrostem zdecydowanie ponad przeciętną.
- Dzwoń czasem- przytulił mnie Pawłow- i dziękuję. Gdyby nie ty, to za nic nie dogadałbym się z Olgą- dodał, a ja z uśmiechem przypomniałam sobie wszystkie nasze analizy na temat dziwnych zachowań jego dziewczyny. Uścisnęłam wszystkich po kolei, a każdy miał mi do powiedzenia kilka słów- najwięcej Werbow, z którym i tak spotkam się znów za dwa tygodnie. Dmitrij rzucił mi się niemalże z płaczem na szyję, prawie zgniatając wszystkie żebra.
- Dwudziestego drugiego listopada lecicie do Biełogrodu, a rewanżujemy się wam trzeciego lutego. A teraz posłuchaj mnie uważnie- złapał mnie za ramiona i lekko potrząsnął- Te dwa dni spędzisz tylko ze mną. Będziesz mówiła, jak żyje ci się w Zenicie, co codziennie jesz na śniadanie, podasz szczegółową charakterystykę wszystkich swoich nowych znajomych i razem zanalizujemy ich zachowania. A jeżeli cokolwiek ci się tam nie spodoba, to od razu zawracasz do Biełogrodu i tam będę trzymał cię w szafie, żeby nikt mi cię nie ukradł. I masz dzwonić raz w tygodniu. Albo to ja będę dzwonił, a jak nie odbierzesz, to przyjadę bardzo zestresowany do Kazania i będziesz musiała mi zwrócić koszty podróży. Zrozumiano?- spytał, a po moich policzkach zaczęły płynąć łzy.
- Będę za wami tak ogromnie tęsknić!- jęknęłam, wtulając się w jego bluzę z dziecinnym łkaniem. Po kilkunastu sekundach oderwałam się od niego i otarłam oczy. Przecież zaraz nadjedzie pociąg. Spojrzałam na trenera Woronkowa, który posyłał mi właśnie ciepły uśmiech.
- Do zobaczenia na zgrupowaniu. Masz się stawić punktualnie!- zaznaczył, a ja aż wytrzeszczyłam oczy ze zdziwienia.
- Chce pan ze mną przedłużyć współpracę?- pisnęłam, a Andriej kiwnął głową.
- Nie wyobrażam sobie kadry bez pani, panno Coletti- odparł, a ja odpowiedziałam mu szerokim uśmiechem. Spojrzałam na stojących nieco dalej Maxima i Evgenego- w przeciwieństwie do Werbowa jakoś nie palili się do pożegnania, bo wiedzieli, że niedługo się spotkamy i chcieli dać nacieszyć się tą chwilą innym. Podeszłam do nich i zauważyłam, jak Michajłow przygryza dolną wargę.
- Nie będziesz chyba płakał?- zapytałam, chociaż moje oczy już wylewały z siebie hektolitry łez. Maxim pokręcił głową i przygarnął mnie do siebie. Słyszałam turkoczące koła zbliżającego się pociągu.
- Dasz sobie radę beze mnie, Rudy?- zapytałam Evgengego, a on zaśmiał się smutno. Odsunęłam się do Maxima i zrównałam się z Sivozhelezem.
- Na pewno. Miłego urlopu. Oby szybko zleciał- dodał i objął mnie szczelnie ramionami, lecz zaraz puścił, bo maszyna zatrzymała się na stacji. Apalikov pomógł mi wnieść bagaż i pomachał z uśmiechem na pożegnanie. Wszyscy machali, nawet gdy byłam już w przedziale. Machali przez calusieńkie pięć minut, aż do momentu, gdy zniknęłam im z oczu. Po raz kolejny otarłam łzy wzruszenia. Starsza pani siedząca obok przyjrzała mi się sceptycznie.
- Tylu adoratorów, a ona utrzymuje wszystkich w niepewności! Widziałaś Basieńko jak ten z rudą brodą i ten drugi, obok na nią patrzyli? Co to się dzieje z dzisiejszą młodzieżą… I jeszcze wysocy jak dęby, pewnie po sterydach!- szepnęła głośno do koleżanki siedzącej obok, a ja przewróciłam oczami. Nareszcie w domu! Odblokowałam telefon i wystukałam dobrze znany numer. Męski głos odezwał się po kilku sygnałach.
- Mikołaj Coletti, słucham?- uśmiechnęłam się na dźwięk znajomego barytonu.
- Twoje nazwisko rzeczywiście brzmi śmiesznie, gdy próbujesz wymówić je poważnie- zauważyłam, a odpowiedziała mi cisza.
- Emila…?- zapytał głos po kilku sekundach
- A spodziewałeś się kogoś innego?- zadrwiłam. Mój brat zaśmiał się głośno.
- Długo nie dzwoniłaś- zauważył, a ja przygryzłam dolną wargę.
- Z Rosji bardzo trudno złapać jakieś tanie połączenie, wiesz przecież. Jesteś w Polsce?
- O to samo miałem ciebie zapytać- zaśmiał się, a ja mu zawtórowałam. To właśnie charakteryzowało naszą rodzinę- zawsze w rozjazdach.
- Nie słyszałeś?  Rosja zdobyła Mistrzostwo Świata! Jestem w kraju od kilku tygodni- zdziwiłam się, lecz po chwili przypomniało mi się, że mój brat w ogóle się sportami zespołowymi nie interesuje. Jest grafikiem i na stałe mieszka we Włoszech.
- Rzeczywiście było coś we wiadomościach- przyznał ugodowo- Wracasz do domu?- zapytał z nutką nadziei w głosie
- Będę za kilka godzin. Zabierz z mojego pokoju te swoje śmieszne obrazki, mały śmierdzielu- dodałam, na co Mikołaj prychnął.
- Kocham cię siostra.
- Ciebie też, lilipucie- odparłam. Nierozsądne było śmiać się z niego w ten sposób- przecież gotował najlepiej z całej rodziny. Ale nie mogłam mu nie dogryzać, bo mimo tego, że był ode mnie starszy, to stał w kolejce po talent, a nie po wzrost. Był ode mnie o głowę niższy i większość ludzi myślała, że to właśnie on jest dużo młodszy, a nie odwrotnie. Schowałam telefon do torebki i ponownie wyjrzałam przez okno- zielone pagórki i pola sprawiały, że nagle stawałam się bardzo spokojna. Moskiewski pęd i ciągła gonitwa gdzieś zniknęła, a ja mogłam bezkarnie wsłuchiwać się w monotonne stukotanie kół pociągu.
***
- Tęsknię za nią!- Werbow uwiesił się na moim ramieniu z żałosnym jękiem. Wracaliśmy samolotem do Moskwy, a stamtąd każdy rozjeżdżał się do klubu. To dobrze, że ze stolicy do Kazania nie było daleko- bardzo chciałem już odpocząć, nie byłem w domu od kilku miesięcy.
- Przecież za dwa tygodnie znowu ją zobaczysz- odparłem, nieco zmęczony marudzeniem Aleksjeja.
- Nie chcę tyle czekać! Ta dziewczyna jest jak promyk słońca! Z nią jest zawsze wesoło, coś się dzieje. Wiesz jaką mieliśmy rozrywkę, kiedy się kłóciliście na początku? Tylko popcornu brakło!- zaśmiał się, a ja przewróciłem oczami, przypominając sobie to darcie kotów o byle co.- Przecież połowa z nas, zamiast do drużynowego psychologa, przychodziła właśnie do niej. Chcesz mi powiedzieć, że obecność tej dziewczyny jest ci zupełnie obojętna?- zdziwił się, a ja z kamienną miną wzruszyłem ramionami. Rozejrzałem się dookoła- wszyscy spali, styrani podróżą. Uśmiechnąłem się smutno na samą myśl o Niej.
- Zapomniałeś dodać, że kiedy się uśmiecha, to nagle cały świat się zatrzymuje, jakby chciał jej zrobić zdjęcie. Że jej kręcone włosy są jak małe spiralki, że uroczo mruży oczy, kiedy jest zła, że za każdym razem, gdy stara się być poważna, kącik jej malinowych ust nieznacznie drga. Że nie sposób jej przegadać, bo zawsze znajdzie jakąś odpowiedź. Że jej oczy  mają kolor mlecznej czekolady, a jej śmiech brzmi jak tysiące dzwonków z bajki. Że jej włosy pachną wanilią, a perfumy są tak słodkie, że kręci się człowiekowi w głowie.- bąknąłem nieśmiało, a Werbowowi chyba po raz pierwszy w życiu odebrało mowę.
- I kiedy pytasz, czy za nią tęsknię, to odpowiadam, że właściwie to się cieszę, że nie ma jej tutaj ze mną. Bo kiedy na nią patrzę, to nie mogę sobie wmówić, że jest wytworem mojej wyobraźni i muszę pogodzić się z tym, że nigdy nie będzie moja. Więc następnym razem nie zadawaj takich durnych pytań- warknąłem, trochę zły na siebie, za to, że powiedziałem koledze to wszystko. Ale nie mogłem dłużej tłumić tych informacji w sobie- lepiej, że dowiedział się Werbow, a nie sama Emila.
- I jak się komukolwiek wygadasz, to ci nogi z dupy powyrywam!- zagroziłem, nerwowo wyłamując palce. Libero kiwnął głową. Nadal miał szeroko otwarte oczy i jeszcze się nie odezwał.
- Trochę się tego nie spodziewałem- wydusił z siebie w końcu, a ja prychnąłem.- Nie dałeś tego po sobie poznać.
- Nie lubię się obnosić z uczuciami- zironizowałem, na co Werbow ponownie kiwnął głową.
- A Matt? Przecież sam chciałeś, żeby się poznali.- wytknął mi. Westchnąłem przeciągle, wydymając policzki.
- I to był chyba mój największy błąd w tej całej sprawie. Ona się mu podoba. I on jej chyba też.- dodałem załamany.
- Andersonowi się każda podoba, wiesz przecież- mruknął Werbow, a ja musiałem mu przytaknąć. Aleksjej często zachowywał się jak głupek, ale w poważnych sprawach potrafił się uspokoić. A teraz trafił w punkt- Amerykanin rzeczywiście nie stronił od kobiet.
- Ale teraz jest inaczej, ona nie jest dla niego pierwszą lepszą. Widzę to.- szepnąłem, sam siebie wyprowadzając z błędu. Chciałem o niej zapomnieć, ale jednocześnie chciałem być przy niej codziennie i udawać, że nie jest nikim więcej niż moją najlepszą przyjaciółką. Utknąłem po uszy w bagnie i teraz będę musiał to przecierpieć. Tego dnia uświadamiam sobie, że nieważne z kim-ważne, żeby Mila była szczęśliwa.
***
Dom był dokładnie taki, jak go zapamiętałam. Wszystko pozostało niezmienne, no może poza obrazami, które nie mieściły się w pokoju Mikołaja i ozdabiały korytarz, kuchnię oraz salon.
- Jest tata?- zapytałam brata, gdy już zdjęłam buty i odwiesiłam kurtkę na wieszak. W powietrzu unosił się zapach książek.
- Siedzi w salonie. Nie mówiłem mu o twoim przyjeździe. Będzie miał niezłą niespodziankę!- zatarł z radości ręce, a ja kiwnęłam głową i na palcach przemierzyłam drogę z korytarza do najbliższego pokoju. Ojciec siedział w bujanym fotelu i niewidzącym wzrokiem wpatrywał się w ekran telewizora. Powtórka meczu finałowego Mistrzostw Świata, ostatni set. Kamera uchwyciła moją rozmowę z Evgenym- usłyszałam głos Tomasza Swędrowskiego, który mówi o polskim akcencie w rosyjskiej reprezentacji.
- Paskudni ci Ruscy, lepiej popatrz na tę piękność przed sobą- odezwałam się, a tata upuścił pilota, który z głośnym hukiem spadł na podłogę. Nawet nie zauważyłam, że wcześniej trzymał go w ręku. Odwrócił się gwałtownie i jego oczy, z bezgranicznie smutnych stały się nagle trochę weselsze.
- Emilka!- wykrzyknął, po czym prędko wstał i wziął mnie w ramiona. W jego objęciach poczułam się znowu jak mała dziewczynka, ale mimo przyjemnych aspektów tej sytuacji było też kilka smutnych spraw. Odsunął mnie na długość ramion- Wyglądasz zupełnie jak matka- stwierdził łamiącym się głosem i uśmiechnął smutno. Niezbyt dobrze pamiętałam Elisę. Gdy o niej myślałam, nie używałam w głowie sformułowania „mama”- najczęściej zastępowałam ten wyraz imieniem. Widziałam jednak stare zdjęcia i doskonale zdawałam sobie sprawę, że jestem prawie absolutną kopią zmarłej rodzicielki.
- Mówisz mi to za każdym razem.- zauważam nieco sucho, a ojciec kręci głową.
- Przepraszam. Po prostu z roku na rok stajesz się coraz bardziej jak…- odwrócił wzrok, aby spojrzeć na zdjęcie ślubne, które wisiało na ścianie. Kochał Elisę z całego serca, jednak ona nie była zżyta z rodziną. Wolała wyjazdy, imprezy, karierę. Elisa nie miała pracy, miała właśnie „karierę”. I nic nie było od niej ważniejsze. Później wyjechała do Włoch. Dzwoniła zawsze na święta i urodziny, do momentu gdy ja skończyłam dwanaście lat, a Mikołaj piętnaście. Wtedy uznała chyba, że nie warto utrzymywać kontaktu z kimś, kogo się nie kocha i że jesteśmy już na tyle duzi, aby poradzić sobie bez corocznej kartki na Boże Narodzenie. Kątem oka spojrzałam na bransoletkę na prawym nadgarstku. Była zimną suką, a mimo to nie rozstawałam się z prezentem od niej nawet na sekundę. Dodawał mi siły, czułam, że zmądrzała, tuż przed śmiercią. I teraz czuwa nade mną i nad tym, abym nigdy nie stała się taka jak ona.
- Miki zrobił spaghetti- wypalił nagle ojciec, a ja miałam ochotę parsknąć śmiechem. Prawie trzydziestoletni facet w oczach taty nadal jest „Mikim”, tym dziesięcioletnim rozrabiaką, który zamiast grać w piłkę z kolegami wolał rysować potwory i wymyślać dalsze przygody Kubusia Puchatka w stylu science-fiction.

W Olsztynie było bardzo spokojnie- nie wiem, jakim cudem mogłam kiedyś myśleć, że to duże miasto! Moskwa sprawiła, że teraz żadna metropolia nie była mi straszna. Przez pierwszy tydzień leniłam się w domu, wychodziłam na długie spacery, podziwiałam obrazy brata i dużo rozmawiałam z tatą. Opowiadałam o swojej przygodzie w Rosji. O wszystkich nowych znajomych, o trenerze, o specyfice tego zawodu. O tym, że praca fizjoterapeuty w kadrze jest zupełnie inna niż w klubie. W reprezentacji nie ma czasu, wszystkie plany lecą na łeb na szyję i trzeba się skupić na ciężkiej, wytężonej pracy przez prawie cały czas na największych obrotach. Opowiedziałam o podróżach: do Chicago, do Brazylii na turniej Ligi Światowej i na finał, do rodzinnych Włoch. Mogłam tak mówić godzinami, a tata i tak chciał usłyszeć więcej i więcej- naprawdę się za sobą stęskniliśmy.
- A który z nich to ten chłopak, z którym tak rozmawiałaś na meczu?- dopytywał się zaciekawiony.
- To Evgeny. Przyjaźnimy się, ale gdy przyjechałam do Moskwy to po prostu go nie znosiłam! Potężnie działał mi na nerwy, ciągle się kłóciliśmy- wspomniałam te momenty z uśmiechem.
- Kto się czubi, ten się lubi!- zaśmiał się tata, a ja przewróciłam oczami.- A tak poważnie, masz tam może kogoś, jakąś sympatię?- drążył. Podniosłam kubek wypełniony herbatą i upiłam łyk. Z uśmiechem pełnym niedowierzania pokręciłam głową. Aż tak zależało mu na zamartwianiu się o kolejnych adoratorów?

- Tato, w Rosji jest zdecydowanie za zimno na jakiekolwiek romanse.- skwitowałam krótko, a ojciec spojrzał na mnie z chytrym uśmieszkiem. Czasem miałam wrażenie, że wiedział dużo więcej o moim życiu niż ja sama...
___________________________________________________________
Ale z tego Evgenego sierota, co nie? Ale co on ma zrobić, w obliczu tak pięknej kobiety, jaką jest Emila? A ona, chcąc nie chcąc, nie bardzo wie, co się w jego małym, rosyjskim serduszku dzieje. 
Następne rozdziały to będzie trochę takie sielankowe pitu pitu (nie mówię, że nic nie będzie się działo, ale fajerwerków też nie będzie :D) ale w dwudziestym, to mam nadzieję, że będziecie musiały zbierać szczęki z podłogi. Albo chociaż się zaciekawicie, tak troszeczkę.

Zaczęłam coś pisać nowego, wiecie? A tak właściwie, to napisałam już ze 3 strony, szkoda, że jedną do każdego opowiadania. Mam mętlik w głowie i żadnego konkretnego kształtu, chyba już wyczerpały mi się i pomysły, i bohaterowie. Popracuję jeszcze trochę dzisiaj jak znajdę czas i zobaczymy, co z tego wyjdzie. Byłabym bardzo wdzięczna, gdybyście podsyłały mi nazwiska bohaterów, których chciałybyście widzieć w następnym opowiadaniu. Może coś mnie olśni :D
Jeśli miałybyście jakieś propozycje lub pytania do piszcie: oliver.mcblaier@gmail.com
Chociaż, po pierwszym opowiadaniu też myślałam, że nic nie wymyślę, a teraz Mroźna Rosja jest moim faworytem spośród wszystkich rzeczy, które kiedykolwiek napisałam. Może to przez ten dobór bohaterów? Bo raczej nie przez historię, która jest sztampowa jak żadna inna... :P A teraz właśnie chciałabym coś innego, co nie zakończyłoby się tak jak wszystkie inne opowiadania. Sama nie wiem, potrzebuję pomocy albo wakacji, żeby zebrać myśli :D
Buziaki i widzimy się niedługo :)

8 komentarzy:

  1. Mam nadzieję, że jednak Emilia będzie z Evegny a nie z kim innym. Bo w tamtym opowiadaniu bardzo mnie zaskoczyłaś że losy bohaterki potoczyły się tak a nie inaczej. A co do Andersona to ja mam bardzo mieszane uczucie. W końcu sam przy pierwszym spotkaniu powiedział, że jest niewierny. Czekam niecierpliwie na kolejny, świetny jak zawsze rozdział ;)
    Pozdrawiam;>

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzymam kciuki aby Emi wybrała Evgeny'iego a nie Andersona. Może i Amerykanin jest ładny ( moim zdaniem wygląda chłopięco a nie jak mężczyzna ) ale trochę taki zbyt dumny . Ale cóż . Kto co woli :) Trzymam kciuki abyś wybrała Travicę lub Uriarte & Conte do kolejnego opowiadania :) z Niecierpliwością czekam na kolejny rozdział . :d Mam nadzieję, że pomysły powrócą . ^^
    Pozdrawiam, ~ K. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ej ten rozdział jest cudowny, wiesz? Sama nie wiem, co takiego w nim jest, ale ma to coś, co sprawia, że czyta się go z wieelką przyjemnością. Miałam łzy w oczach w niektórych momentach.
    Pożegnianie Emilii i Evgenego było cholernie smutne jak dla mnie, bo te dwie sieroty czują do siebie miętę, a nie potrafią nic z tym zrobić! No i ten tekst, a raczej wywód Rudego na temat Mili.. Boże no! Przecież on ją kocha! Jak nic! A teraz apel do głównego męskiego bohatera. Rudy kurna chata! Kochasz ją! Jej szczęście jest dla ciebie ważne, więc do cholery jasnej nie wciskaj jej w ramiona Kobieciarza Andersona, tylko trzymaj przy sobie i nie wypuszczaj, bo takich jak ona jest na tym świecie zdecydowanie za mało! (pragnę tylko dodać, że pierwsza litera w słowie kobieciarz wcale nie jest napisana przez przypadek. Nazwałam Matt'a nowym imieniem.. Podoba się:P)
    I nie wiem już co jeszcze napisać, bo jest późno i mój mózg wyczerpał wszelkie siły. Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, ze mój apel trafi do Rudego.. Autorko, co ty na to? Dobry adres? :DD

    Pozdrawiam! :***

    OdpowiedzUsuń
  4. O mój Boże! Tak opisałaś te uczucia Evgeny'ego wobec Mily, że aż się wzruszyłam, naprawdę! Nigdy w życiu nie przeczytałam tak pięknych słów. Mam nadzieję, że Emilla w końcu dostrzeże uczucia Sivego, chociaż bardzo dobrze je ukrywa. Trzymam za nich kciuki!!
    A co do nowego opowiadania..hmm...sama się zastanawiam o kim chciałabym przeczytać. Niestety nie doradzę ci, bo mam pustkę w głowie, ale przeczytam wszystko, co napiszesz, bo uwielbiam twoje opowiadania. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hmmm.. ja to bym przeczytała coś o Boćku albo o... Veresu, tak :D Chyba nic jeszcze o nim nie było, miałabyś pełne pole do popisu :D

    OdpowiedzUsuń
  6. super! już nie mogę doczekać się następnego! no i tego 20 skoro mam zbierać szczękę z podłogi, już mam milion pomysłów co się może wydarzyć :D

    OdpowiedzUsuń
  7. O Fontelesie następne opowiadanie prosimy :D.

    Przez ciebie zachciało mi się polecieć do Rosji i zobaczyć, jak tam jest. Ale przez to co zrobili ostatnio z zespołem Behemoth boję się, że coś mi się tam stanie.

    Byłaś w ogóle w Rosji? Bo tak fajnie ją opisujesz.

    OdpowiedzUsuń