sobota, 7 czerwca 2014

Szesnaście

Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek to powiem, ale stęskniłam się za Rosją. Za zimnem, za reprezentacją, za ciężką i wytrwałą pracą. Po dwóch tygodniach spędzonych w Olsztynie, odwiedzeniu wszystkich starych znajomych, wypełnieniu wszystkich możliwych krzyżówek i codziennych prac domowych miałam już serdecznie dość siedzenia w Polsce. Chciałam wyjechać, znowu poczuć się dorosła, samodzielna, samowystarczalna. Mimo tej chęci powrotu pożegnanie z rodziną było smutne, chociaż nie aż tak bardzo, jak się spodziewałam- zobaczę ich przecież za jakiś czas, a zresztą rodzina Colettich była przyzwyczajona do ciągłych rozstań. Pociąg z Olsztyna do Warszawy miał godzinną awarię, ale mimo nerwów dojechałam na lotnisko na czas. Wyjęłam z walizki grubą kurtkę- w Polsce było piętnaście stopni, ale Rosja to już co innego. Po raz ostatni zerknęłam w okno samolotu przed odlotem- zielone pagórki i mocno prażące słońce celebrowały koniec mojego pobytu w kraju. Uśmiechnęłam się na samą myśl o nowej przygodzie. Do wszystkich jednostek! Cel- Kazań.
***
- Jedziemy po nią, jedziemy, jedziemy, jedziemy?- jęczał Werbow, po raz kolejny potwierdzając swoim zachowaniem, że jest bardziej upierdliwy niż mój dziewięcioletni siostrzeniec.
- Jasne, przecież nie wie gdzie jest hala i nie ma transportu.- odparłem, lecz potem przypomniało mi się coś bardzo ważnego- daj mi piętnaście minut- poprosiłem Aleksjeja, a ten kiwnął głową i oznajmił, że zadzwoni jeszcze do Maxima.
To co robiłem było głupie. Przecież to moje życie, moja twarz- miało mi być wygodnie. To co się dzieje wokół mojej głowy na pewno jej w ogóle obchodzi. Więc dlaczego sięgam po maszynkę i niezgodnie z własnym przekonaniem golę dwutygodniowy zarost? Próbuję oszukać sam siebie, ale przecież dobrze znam odpowiedź: bo Emila powiedziała, że nie podobają jej się faceci z brodą.
Gdy wyszedłem z łazienki, Maxim spojrzał na mnie skonsternowany- Aleksjej do niego zadzwonił i wpuścił do mieszkania. Libero zdecydowanie za często u mnie bywał, nie miał nawet oporów przed urządzaniem imprez podczas mojej nieobecności.
- Na treningu wyglądałeś jakoś inaczej- zauważył Michajłow, a ja zmarszczyłem brwi, zastanawiając się nad wymówką.
- Nie lubię chodzić taki zarośnięty- skłamałem.
- Piękna kobieta przyjeżdża, masz w domu jakieś perfumy, Żenia?- zapytał Werbow z przedpokoju, na co zagryzłem zęby. Nienawidziłem tego zdrobnienia, już nazywanie mnie „Rudym” było lepsze- chociaż, do tego prawo miała tylko Mila.- Maxim nagle uniósł brwi, a jego wyraz twarzy przypominał bohatera bajki, któremu nad głową zapaliła się niewidzialna lampka. Zlustrował mnie podejrzliwym wzorkiem.
- W szafce w łazience- odkrzyknąłem. Maxim nadal milczał, prześwietlając mnie rentgenowskim spojrzeniem.- Zbieramy się?- spytałem niemrawo. Atakujący coś wiedział, czułem to. Evgeny, idioto, łapiesz paranoję. To wszystko przez Jej przyjazd, już od kilku dni chodzę taki znerwicowany. A zaraz do tego wszystkiego dojdzie Matt… Szkoda gadać.
***
Coś było ewidentnie nie tak. Po wyjściu z samolotu postanowiłam się nieco otrzeźwić i poczekać na zewnątrz na transport w postaci Wiewióra, Maxima i Aleksjeja. Ludzie patrzyli nieco zdziwieni na moją puchową kurtkę i czapkę w ręku, a ja po chwili odkryłam dlaczego. Otworzyłam drzwi wyjściowe i gotowa na fale mroźnego powietrza aż przystanęłam ze zdziwienia, tamując ruch. Było… ciepło! Słońce przyjemnie przygrzewało, wiał lekki wiatr, śpiewały ptaki. Rany, chyba pomyliłam kraje. Gdzie się podziała ta mroźna, rosyjska pogoda? Pięć minut później na parking podjechał czarny van, z którego wysypało się dwóch uradowanych dwumetrowców i jeden mniejszy, który niczym proca wyskoczył z tylnego siedzenia. Przygnietli mnie ciężarem swoich wielkich, siatkarskich cielsk, aż zabrakło mi powietrza.
- Czemu jesteś w zimowej kurtce?- zapytał błyskotliwie Werbow.
- Właśnie, wytłumaczcie mi, dlaczego tu jest tak ciepło?- dopytywałam się, a moi przyjaciele parsknęli głośnym śmiechem. Maxim zabrał mój bagaż i wsadził go do samochodu.
- Mała, jest początek października!- sprowadził mnie na ziemię Sivozhelez
- Ale… Przecież jesteśmy w Rosji!- opowiadałam się za swoimi racjami.
- To nie Antarktyda, głuptasie!- zganił mnie ze śmiechem. Powinnam się obrazić za „głuptasa”? Przecież nikt mi nie powiedział, że od czasu do czasu tutaj panują w miarę ludzkie warunki! Puchowe płaszcze i wełniane czapki będą chyba musiały trochę poczekać…
Mieszkanie miałam w tym samym bloku, co Evgeny. Dowiedziałam się, że piętro wyżej zamieszkuje również poznany przeze mnie wcześniej Matt „Pan Idealny” Anderson. Miejsce było nieco oddalone od hali, ale Sivozhelez zaoferował się, że może mnie codziennie zgarniać sprzed drzwi- mieszkaliśmy bowiem naprzeciw siebie.
- Czas poznać drużynę!- wparował do domu Werbow, gdy rozpakowywałam walizki. Cóż, „koszmar otwieranych drzwi bez pukania” musiał kiedyś powrócić.
- Nie mogę jutro?- jęknęłam z nadzieją, ale libero pokręcił głową.
- Zaraz mamy popołudniowy trening, musisz być!- wykrzyknął, po czym dał mi piętnaście minut na przygotowanie się. Zostawiłam więc walizkę w spokoju i przebrałam w nieco lżejsze ciuchy- polarowa bluza i grubaśne skarpety chyba nie były jednak konieczne.
Pierwszego dnia w Zenicie chyba nie można porównać z pracą w reprezentacji. Nie bałam się tak bardzo, chociaż przez całą podróż towarzyszył mi pewien dreszczyk emocji. Nie znałam przecież trenera, rozmawiałam z nim tylko przez telefon. Ale czy nie tak samo było z Woronkowem? Evgeny popchnął mnie zachęcająco w stronę Wladimira Alekno. Mężczyzna był wysoki, potężnej postury, o srogim spojrzeniu. Gdy stanęłam naprzeciw niego nagle cała moja pewność siebie gdzieś uleciała.
- Witam w Zenicie- oznajmił uroczyście grubym basem, a ja byłam tylko w stanie się uśmiechnąć i odwzajemnić uścisk dłoni. Alekno nie był Woronkowem- wątłej postury szkoleniowcem o ciepłym uśmiechu. Był osobnikiem, który mógłby mnie powalić na ziemię jednym ruchem, jeśliby tylko chciał.- Tanja pokaże pani siedzibę klubu- trener wskazał na drobną brunetkę w niebieskiej bluzie. Spojrzałam zdezorientowana na Sivozheleza. Przecież powiedział, że w sztabie nie ma żadnych kobiet! Ucieszona podeszłam do niejakiej Tanji, która z miejsca obdarowała mnie szczerym uśmiechem. Była przepiękna! Gdy wstała, sięgała mi do ramienia, miała może z metr sześćdziesiąt wzrostu. Długie, proste, kruczoczarne włosy związane były w koński ogon. Jej uroda przywodziła na myśl wschodnie kresy, była niemal azjatycka. Małe usta, nieco skośne, brązowe oczy i porcelanowa cera. Podała mi swą drobną dłoń, a ja miałam wrażenie, jakbym dotykała satyny.
- Cześć, jestem Tanja- odezwała się wysokim, aczkolwiek pewnym głosem. Czułam, że się polubimy.
- Emila- przywitałam się z uśmiechem.- Evgeny mówił mi, że będę jedyną kobietą w sztabie, jak mógł zapomnieć o tobie?- zdziwiłam się na głos, a Tanja zaśmiała się niczym mała wróżka.
- Pracuję w mediach, rzadko mnie widać. Przeprowadzam jedynie wywiady z zawodnikami i odpowiadam za wygląd stron internetowych. Żenia nie skłamał, nie zaliczam się przecież do sztabu szkoleniowego.- wytłumaczyła, na co pokiwałam głową ze zrozumieniem, lecz przetworzywszy wiadomość parsknęłam śmiechem.
- Żenia?- powtórzyłam, nie mogąc opanować rozbawienia.
- No tak, to przecież zdrobnienie- oznajmiła, jakby to było coś oczywistego.
- Wybacz, nie jestem Rosjanką, nie znam wszystkich słów- zaśmiałam się, a Tanja otworzyła szeroko oczy.
- Masz niezły akcent. Skąd jesteś?- spytała, podczas gdy wolnym krokiem podążałyśmy w stronę korytarza. Po opowieści o swoim kraju i tym, jak w ogóle znalazłam się w Rosji, usłyszałam historię Tanji, która ze sportem nie miała z początku nic wspólnego i znalazła się w Zenicie przez zupełny przypadek. W międzyczasie dziewczyna zdążyła zapoznać mnie z pracownikami na hali, pokazać wszystkie najważniejsze miejsca, w tym pokój mój i reszty fizjoterapeutów. Główny lekarz klubu wyglądał, jakby miał co najmniej ze sto lat- długa, siwa broda i mądre, niebieskie oczy sprawiały, że przywodził mi na myśl Dziadka Mroza. Obaj masażyści byli koło czterdziestki- blond włosy Borys i wysoki jak tyka Aleks. Wraz z Tanją pomogli mi przygotować stanowisko i załatwić wszystkie formalności. Szczerze mówiąc, to nie spodziewałam się tak ciepłego przyjęcia- nastawiłam się bardziej na powtórkę z przygody reprezentacyjnej. Gdy byłyśmy na korytarzu, Tanja spojrzała na zegarek, po czym złapała się za głowę.
- Już piąta? Rany, muszę lecieć na spotkanie!- lamentowała, rozglądając się dookoła.- Poradzisz sobie?- zapytała z powątpiewaniem.
- Jasne!- odparłam pewnie, kiwając głową.
- Prosto, prawo, lewo, prawo i jesteś na hali- poinstruowała i pędem pobiegła w przeciwnym kierunku.
- Do zobaczenia jutro!- krzyknęłam za nią, lecz dziewczyna już zniknęła mi za zakrętem. Więc- prosto, potem w prawo, lewo, a potem znowu w prawo. Ucieszona podążyłam do dużych drzwi prowadzących na halę. Nie zdążyłam nawet dotknąć klamki, a przed moją twarzą pojawiła męska sylwetka.
- Cześć- przywitał się. Jak to możliwe, że po dwugodzinnym treningu nadal wyglądał jakby urwał się z żurnala?- Pamiętasz mnie?
- Trudno kogoś takiego zapomnieć- palnęłam, po chwili ganiąc się w myślach za głupotę.- byłeś strasznie upierdliwy- wyplątałam się z dyplomatycznym uśmiechem. Matt złożył usta w podkowę.

- Cóż, dobre i to. Witaj w Zenicie- szepnął mi do ucha, po czym wyminął w drzwiach, życząc miłego dnia. Skołowana przymknęłam oczy. Chyba muszę usiąść. Albo się położyć. Przez te kilka miesięcy zapomniałam, jak działał na mnie amerykański przyjmujący- na moje nieszczęście teraz te uczucia powróciły ze zdwojoną siłą. 
_______________________________________________
Cześć!
Nie uwierzycie, ale tyle się działo, że ZAPOMNIAŁAM, że prowadzę opowiadanie. Wy się nie odzywacie, ja się nie odzywam i jakimś cudem w ogóle wypadło mi to z głowy.
Nie mam już chęci i motywacji, chyba przez swoją nieuwagę zgubiłam z Wami kontakt i nie wiem, czy uda mi się go jakoś odbudować :)
Ale będę dodawała rozdziały, a Wy w miarę możliwości proszę wyrażajcie Wasze zdanie na ich temat. Napisałam tak dużo i jestem z tą historią tak bardzo związana, że nie darowałabym sobie, nie dając Wam możliwości poznania jej do końca. Bo mimo wszystko wierzę, że jest przynajmniej mała, samotna osóbka, której los tego opowiadania nie jest obojętny. A jeśli jest ich więcej, to dla Was właśnie piszę :)

Któraś z Was zapytała, czy byłam kiedykolwiek w Rosji, bo tak fajnie ją opisuję (dzięki! :D). Odpowiadając: nigdy nie byłam w Rosji, nawet za bardzo nie wiem, jak wygląda Moskwa (nie licząc tych budowlanych cudownych rzeczy, które wszyscy znają) i bardzo mi miło, że opisy, o których nie mam pojęcia są tak dobrze odbierane :)
A co do bohaterów następnych opowiadań, jeśli chodzi i Wasz propozycje:

1. Fonteles- Uwielbiam go! To najwspanialszy charakternie zagraniczny siatkarz świata :D ale nie potrafiłabym o nim pisać. Potrzebuję czegoś tak bardzo wyrazistego, żebym mogła z tego stworzyć dobrą historię.
2. Veres- spełnia regułę- jest wyrazisty, ale chciałabym też lubić chociaż trochę mojego bohatera. A mimo mojego całego szacunku do gry i sukcesów Veresa, po prostu nie przepadam za nim jako za zawodnikiem. Nie wiem czemu, nie pytajcie :)
3. Travica- przemyślę to... :)
4. Conte & Uriarte- widziałam ich na żywo, nie mogłabym o nich pisać, są zbyt blisko, mogłabym ich kiedyś spotkać i byłoby mi wewnętrznie głupio :D
5. Bociek- ogromnie go lubię, jest taki szczery we wszystkim co robi! Ale nie pasuje mi do żadnej innej roli, jak tylko przyjaciela po grób :D
6. Konstantin Cupković- ta sama sytuacja co z Boćkiem
7. Aleksandar Atanasijević- o jezu, moja miłość sprzed 2 lat. Nie chcę do tego wracać, naprawdę. To było dawno, nieprawda i mi wstyd :)
8. Matteo Martino- nie lubię ludzi-odwróconych trójkątów :D i typ maczo średnio mi tutaj pasuje
9. Ivan Zaytsev- HMMMMMMMMMMMMMMMMMMM :) Ostatnio zauważyłam, że ten czub jest całkiem uroczy. Ale czy Wam się ten Ivan przypadkiem nie nudzi?
10. Jiri Kovar- piękny, aczkolwiek niecharakterny
11. Dragan Stanković- nie mam pojęcia, co mogłabym o nim napisać...
12. Brazylijczycy- bardzo mi było trudno, ale może udałoby mi się wykombinować coś o Bruno. A natchnieniem niechże zostanie to zdjęcie:

Ale błagam, podpowiedzcie mi coś jeszcze. Bo chciałabym, żeby któraś z Was podsunęła mi postać, a ja pomyślałabym "TAK, TO JEST TO!" ale chyba nie ma już takich postaci, bo wszystkie wyczerpałam.
Apropos Rosji, Marysia Szarapowa właśnie wygrała French Open :)
Byłam w sumie za Simoną Halep, ale Maria w tym turnieju pokazała się naprawdę fenomenalnie i zasługiwała na zwycięstwo. A przed Rumunką jeszcze mnóstwo turniejów do wygrania :D
Do napisania niedługo! :)

10 komentarzy:

  1. Długo czekałam ale było warto :) Ciężko jest znaleźć motywację . Dla mnie możesz dodawać rozdziały rzadko ale ważne że są. Z utęsknieniem czekam na kolejny.
    Żenia ? Super zdrobnienie :)
    Co do bohaterów następnego opowiadania to mogę Ci kilka nazwisk napisać : Travica ( moja miłość od roku ), Zaytsev (moja była miłość) Savani, Visotto, Bruno, Osmany lub Sole ;)
    Jak coś masz moje gg : 35310724 ~ K.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z przyjemnością poczytałabym coś o Bruno. Tym bardziej jeżeli byłoby opowiadanie tak dobre jak to :D Pisz dalej i nie trać motywacji, bo ostatnimi czasy jest to jedna z moich ulubionych historii i z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały ;)
    Poza tym miło byłoby poczytać o swoim idolu tzn. Eemim Tervaporrtim. Byłabyś chyba pierwszą osobą, która o nim pisze, a oryginalność jest ostatnio w cenie! :D
    Pozdrawiam i życze duuuuuużo weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wkońcu się doczekałam :) Warto było czekać. Świetnie piszesz i dzięki Twojemu opowiadaniu polubiłam Rosję :D życzę motywacji ;) a co do bohatera następnego opowiadania to może Gavin Schmitt? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział :)
    Coś czuję, że Matt namiesza trochę w jej życiu.....

    pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział :) Żenia nieźle się zakochał, jestem ciekawa czy znajcie w sobie odwagę i powie co czuje ;)
    A co postaci to może Luca Vettori? Mam do niego ogromną słabość nie tylko przez wygląd, ale przede wszystkim za jego postawę na boisku :) Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. NIE OPUSZCZAJ MNIE NA TAK DŁUGO NIGDY WIĘCEJ!!! Jasne?!
    Stęskniłam się za Żenią, tak troszku, wiesz ? ♥
    buziaki, @auntgoodadvice

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzisiaj króciutko, bo za chwilkę meczyk :D

    Rudy i Mila są rozbrajający, ale chyba nie wytrzymam zbyt długo, jeśli oni wkrótce się do siebie nie zbliżą! Tym bardziej, że mieszkają naprzeciw siebie!!
    A Matt ma zakaz zbliżania się do Emilli! I koniec kropka! Źle na nią wpływa.
    Pozdrawiam! :**

    OdpowiedzUsuń
  8. A mi pasowałby Parodi :)

    OdpowiedzUsuń
  9. To może Marko Ivović? Oivanen? Penchev, Tichacek, Pajenk :D Tyle propozycji, ale żadna pewnie nie odpowiada, haha :D

    OdpowiedzUsuń